sobota, 6 października 2012

Ohio - moją misją =]

Grupa zielona pojechała na lotnisko. Masakra jakaś - chyba szybko nie polecę znowu samolotem na wycieczkę. Jak przystało na nowicjuszki nie wiedziałyśmy co mamy robić. Trzeba samemu wydrukowac sobie bilet na lotnisku. Jedne dziewczyna musiała zapłacić za nadbagaż, którego nie miała 25$ a inna miała dodatkowy bagaż i zapłaciła 300$ - masakra. W inne miejsce trzeba było iść i zostawić walizki. Później stało się w bardzo długiej kolejce na odprawę. Najpierw sprawdzali Ci bilet a później był rentgen. Było małe pomieszczenie i bardzo wiele ludzi. Wyobraźcie sobie jak tam było jak każdy ściągał buty. Później trzeba było wejść do jakiejś tuby, podnieść ręcę i robili rentgen całego ciała. Później należało znaleźć swoją bramkę. Jak to przystało na moje szczęście - lot byl opóźniony. Poszłam więc do butki i zadzwoniła do hosta, aby mu powiedzieć, że lot jest opóźniony ale jeszcze nie wiedza ile czasu. Gdy wróciłam na miejsce okazało się, ze jest podstawiony inny samolot z zupełnie innej bramki i mamy 5 min aby tam dotrzeć! Pomyślałam sobie ZAJEBIŚCIE! Musiałam wrócić do budki i znów zadzwonić i powiedzieć, ze jednak jest ten lot tylko inna godzina. Weszłam do samolotu. Jak leciałam z Wrocławia do Krakowa samolot był tak mały jak autobus - tylko po 2 siedzenia. Tym razem leciałam z 3 siedzeniami. Z jednej strony 2 z drugiej jedno (siedziałam na pojedyńczym, więc miałam okno i korytarz). No ale w samolocie okazało się, że musimy jeszcze czekać i tak zlecialo 2 godziny. Ruszyliśmy z 2 godzinnym opóźnieniem - a host już czekał na lotnisku. Gdy dotarliśmy okazało się, że zaginęła moja podręczna walizka (była w luku bagażowym) na szczęście szybko się znalazła. Później nie mogłam znaleźć miejsca gdzie mam odebrać duży bagaż - dobra znalazłam bagaż, ale hostów już nie. I tak chodziłam jak taka sierotka, aż dzieciaki zaczęły do mnie krzyczeć. Pierwsze spotkanie... ucieszyłam się ze ich zobaczyłam i pzreprosiłam ze nie dałam znać o opóźnieniu ale nie miałam jak. Podaliśmy sobie rękę i ooo... pojechaliśmy do domu. Gdy podjechaliśmy pod dom zamarłam. Moja okolica nie wygląda jak z gotowych na wszystko.. Wygląda jak dzielnica w kótrej mieszka sama śmietanka - po prostu same wille - najbogatsza dzielnica Cincinnati. Mam super pokój z łazienką(pełne wyposażenie jeśli chodzi o kosmetyki), salon z kominkiem i big telewizor.

To jest mój samochód:

W Polsce miałam po prostu tico :P 

Jestem drugi dzien w Cincinnati a już mam założone konto. Mam 2 karty debetowe. Na jednej co tydzień dostanę kieszonkowę. A na drugiej dostaję 1000$ co miesiąc na jedzenie, paliwo i wszystkie inne potrzebne rzeczy;) Dzisiaj też Laura załatwiła mi kartę do Krogera (coś takiego jak nasze tesco) i punktów nie zbierasz na jakąś pierdołę tylko, jak masz kartę kupujesz taniej :) 

Od hostów dostałam tel z numerem i nawigację :) poza tym hostka kupiła mi ręczniki Ralpha Lorena za łączną kwotę 80$, dywaniki do łazienki i jutro jedziemy na shopping kupić inne potzrebna dla mnie rzeczy. Mam w kuchni expres do kawy ale ja nie piję kawy, więc jedziemy kupić czajnik :P

Au pair moich hostów poleciała tydzień temu do LOS ANGELES na następny rok aupairowania. Dlatego zostawiła mi liste przydatnych informacji a po okolicy obwoziła mnie dziś Laura. Amerykanka - super dziewczyna. Jak czegoś nie rozumiem tlumaczy dobrze, poprawia moją wymowę jak trzeba - powiedziałam, że ma to robić wtedy szybciej się nauczę. Dzięki niej poznałam już wiele rzeczy jakich np zwykła au pair nie wie. Weszłyśmy dziś do zwykłej typowej knajpki z burgerami i innymi fastfoodami. Stanęłyśmy w wejściu, pokazała mi menu tylko żebym spojrzała czy chcę tu jeść. Powiedziała, że tak i chciałam iść usiąść przy stoliku - ona mi nie kazała. Nie wiedziałam o co chodzi. Musiałyśmy poczekać aż podeszła do nas kelnerka i powiedziała: Witam, chodźcie za mną a znajdę dla was wolny stolik! (pomimo, że knajpka w połowie była pusta). Usiadłyśmy, ponownie przyniosła nam menu i wtedy mogłam na spokojnie wybrać coś. A po wszystkim poszła i zapłaciła za mnie, choć ja nie chciałam:P Chcę zabrać mnie na typową country imprezę - bo kocha country. Powiedziała, że fajnie, że przyjechałam, bo studiowała w Karolinie Północnej i przyjaciół ma w Karolinie a tutaj nie ma ich wielu :) dla mnie też to fajna sprawa, bo dziewczyna jest świetna! 

Język - jak wiecie moja Hostka jest polką. Uwierzcie mi lub nie że, nie ma nic lepszego!! Wczoraj była długo w pracy i po domu oprowadzał mnie host ( a tak w ogóle jak idę do kuchni na góre - błądze i nie wiem jak wrócić do pokoju - więc wyobraźcie sobie ten dom :P/ zdjęcia będą później :) Niby rozumiałam, ale wiecie nie wszystko, ale jak przyjechała hostka poczułam się jak w domu. Rano dziś rozmawialiśmy po angielsku i jak nie wiedziałam jakiegoś słowa mówiłam do hostki po polsku a ona mi mówiła jak to jest po angielsku i jechałam po angielsku dalej :) i nikt mi nie powie, że w ten sposób nie nauczę się angielskiego. Poza tym Helena mówi po polsku - dzisiaj chwilę z nią rozmawiałam. Mówi, że nie chcę mówić po polsku bo ma wrażenie, ze mówi źle a ja będę się z niej śmiała (mówi bardzo dobrze ). Nie macie pojęcia jaki czuję psychiczny spokój, wiedząc, ze w każdej chwili jak coś mogę użyć rodowitego języka. Od pierwszych chwil pobytu tutaj czuję się świetnie. Moja koleżanka Ilona ze szkolenia (skończyła filologię angielską więc mówi dużo lepiej po angielsku niż ja) mówi, że ma problem z  dogadaniem się z obecną au pair - bo szybko mówi i z dziećmi. Tak sobie pomyślałam, że język może być jedną z pierwszych przyczyn tęsknoty do domu. Czujemy się wtedy bezradni bo mówimy a ktoś nas nie rozumie lub my kogoś. I są wyrazy, których pokazać się nie da - na szczęście ja mogę zawesze pogadać po polsku ;) 


A tak na koniec: dałam wczoraj wszystkim prezenty - Helena dobrze nie rozpakowała a ino zobaczyła Elvisa na pudełku zaczęła krzyczeć i skakać ze szczęścia. Nie macie pojęcia jakie to było miłe :) I krzyczała "tato zobacz co ona mi kupiła, widzisz? to jest świetne!!Eryk widzisz? " zaraz potem była fotka i wstawienie prezentu od nowej au pair na fejsa :P Mała rzecz a jak cieszy :) inni też byli zadowoleni, ale już nie tak entuzjastycznie jak Helena :) 

Do później ;) 

11 komentarzy:

  1. Trafiłaś na na prawdę świetnych hostów. Oby tylko tak dalej. I niech każda dziewczyna przy wyborze rodziny nie patrzy przede wszystkim na lokalizacje lecz na rodzinę.
    A jak ty poznałaś Laurę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ich au pair wyjechała tydzień temu. Laura jest przyjaciółką rodziny i podczas mojej nieobecności zawoziła dzieci. Teraz mi pokazuje jak i gdzie jechać oraz jak budzić dzieciaki i co jedzą na śniadanie :P

      Usuń
  2. to cudownie, że Ci się w pierwszych dniach spodobało! mam nadzieję, że dalej się okaże, że to jest TA rodzinka, z którą chcesz żyć i że wszystko idzie po Twojej myśli. jeżeli ktoś jest komunikatywną osobą, to z językiem nie będzie miał za dużego problemu. już poznałam to na sobie, że zawsze próbuję wytłumaczyć innymi słowami o co mi chodzi, albo pokazuję jakąś rzecz. :)
    życzę udanego zwiedzania i poznawania nowego kraju! cheers! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No to super Ci się trafiło, oby tak było cały czas ;) I masz rację co do hostki polki, też bym chciała taką. A poza tym bardzo chciałabym do Cincinnati bo mieszka/studiuje tam siostra mojej przyjaciółki i byłoby mi dużo łatwiej mając na miejscu kogoś. Hehe czytając Twój post (ten i poprzednie na temat rodziny) doszłam do wniosku że mogłabym być kolejną au pair tej rodziny :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie mieliby nic przeciwko, wręcz przeciwnie. Zawsze stawiają na polki - aby to własnie swoim rodakom dać szansę i to jest fajne :)

      Usuń
    2. o! :) Tylko że ja w CC jestem, no ale jak by taka miła rodzina mnie zechciała to czemu nie :P Ale myślę że na ten temat to można pogadać w kwietniu gdzie, jak już będziesz wiedziała czy nie chcesz czasem na następny rok zostać :)

      Usuń
  4. wcześniej mieli tylko 2 au pair. Jedna byla z polski i była 2 lata a teraz była z Dani i teraz poleciała do LA. więc myślę że będzie dobrze ;) Myślę, ze byś im się spodobała ;) A agencje można zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to pogadamy o tym za kilka miesięcy :) A Ty w jakie agencji jesteś?

      Usuń
    2. Prowork -> AuPairCare :) najlepsza agencja na świecie :D

      Usuń
  5. Ale super trafiłaś! Tak czytam i zazdroszczę bardzo!
    Jednakże cieszę się, że au pairki trafiają też dobrze bo ostatnio ciężko z tym było.
    Oby Wam się układało po Twojej myśli :)
    P.S. A sąsiedzi nie szukają aupair?? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie znam jeszcze sąsiadów, ale jak coś będę miaął Cię na uwadze ;P

      Usuń