poniedziałek, 17 grudnia 2012

16th December


Pierwszy raz stało się tak, że po weekendzie jestem bardziej zmęczona niż po całym tygodniu.. no ale od początku.


W piątek pojechałam z Natalii rano na shopping, wspominałam że miałyśmy w planach imprezę?!
Co prawda to Natalii miała dokonać niezbędnych zakupów, ale Syla nie umiała przejść obojętnie. 


Body 10$, spódnica 25$, kupiłam też czarny stanik za 15$ a w domu sprawdzając paragon okazało się, że zapłaciłam za niego 1$ ;D

Piątek wieczór

ok godziny 9pm przyjechała po mnie Natalii z Mariem. Jechaliśmy do Abi'ego, myślałyśmy ze zabieramy go spod chaty i jedziemy na balety... ale nie! Okazało się, że wbijamy na chatę wypić coś przed imprezą. Mieszkanie Abi'ego bardzo przytulne i z widokiem na panoramę downtown! Bajka - jednym słowem. Wypiliśmy piwa, drinki, "coś" chyba jakaś wódka i paliliśmy prawdziwą indyjską shishę! Oczywiście nie obyło się bez kadzideł i Indyjskiego jedzenia. Wspominałam wam, że lubię Indiana food, po tym co zrobił mi Abi do jedzenia o 4 rano wiem, że kocham to żarcie!!!! No właśnie o 4 rano bo wyobraźcie sobie, że było tak miło i sympatycznie, że nim się obejrzeliśmy była 2 w nocy a imprezy w USA są właśnie do tej godziny. Uczyliśmy chłopaków tańczyć poloneza, kaczuchy i zorbę. Rozmawialiśmy o różnicy kulturowej! Właśnie za to kocham USA! Każdy tutaj jest inny Ja, Natalii (Poland) Mario (Mexyk) Abi (Indie) ale nikt Cię nie krytykuję, nie ocenia, toleruje Twoje poglądy i wyznanie. To właśnie tutaj jest zajebiste!! O godzinie 9 rano wróciłam do domu!! Czaicie? o 9 rano! Najlepsze jest to, że nikt nie zauważył, że mnie nie było w domu i myśleli, że śpię :) a ja tak się bałam, że będą źli. Moja rodzina jest mega!! 

Sobota

Ze względu, że nie spałam całą noc a przyjechałam rano wiedziałam, że nie mogę za bardzo iść spać. Poza tym czułam się mega źle ! Coś a'la chora, ale jednak to nie był ani kac ale grypa. Byłam przyjebana caly dzień (zresztą jak nie być) o 6pm przyjechała Natalli zjedłyśmy pizze i oglądałyśmy maraton z "Toy Story". Szczerze to nie wiem czemu zamulałyśmy w domu, ale tak jakoś to wyszło. 

Niedziela

Wstałam już o 12 =] 
o 14 przyjechała do Heleny koleżanka i pojechałyśmy na zakupy, bo dziewczyny miały piec ciasteczka świąteczne. Swoją drogą kocham amerykanów za ich bezpośredniość. Koleżanka Heleny do mnie na dzień dobry "ale Ty ładna jesteś :) ". Idziesz sobie ulicą a koleś do Ciebie "piękna jesteś" i idzie dalej..  Czasami są aż za bardzo bezpośredni i otwarci. Ostatnio byłam wymienić płyn do spryskiwaczy. Oczywiście zadano mi 1500 pytan odnośnie wszystkiego co znajduje się pod maską. Pomijając fakt, że ja nie znam tego po Polsku to jeszcze pytali po angielsku :P oczywiście padło pytanie skąd jestem, bo mam obcy akcent ale nie są w stanie ocenić skąd. Oczywiście odbył się wywiad środowiskowy, jak, gdzie i po co przyjechałam. Wyjaśniłam, że au pair sratatata... a on "a wiem, więc przyjechałaś wyjść za mąż?"!!!!

WTF??!!

Nie wiem czy jesteście w stanie wyobrazić sobie mojego zdziwienia w tym momencie! 

Wracając do wątku, byłyśmy w sklepie za duperele do dekorowania ciasteczek zapłaciłam 50$ no ale mniejsza o to. Nie wiem czy wspominałam, że Helena też kocha indyjskie jedzenie i to właśnie dzięki niej ja też pokochałam. Przechodząc obok regałów z Indyjskim jedzeniem napomknęłam, że poznałam kolesia z Indii i zrobił dla mnie prawdziwe Indyjskie jedzenie!
- popłakałaś się? zapytała ;)
- prawie!
- wyjdziesz za niego?
- może, pewnego dnia! (oczywiście żart sytuacyjny:P )
- super! to jak skończę studia i nie będę miała pracy, zamieszkam na ulicy przed waszym domem i będę z wami jadła Indiana Food, ok ?
Wspominałam już, że kocham tą dziewczynę! Jest mega ;) uwierzcie mi dzieci w takim wieku są mega!!


dziewczynki robiące ciasteczka a to ich efekty:

zamówiłyśmy pizze...



i udałyśmy się do downtown





uwielbiam tam jeździć i pomimo, że nie jest tak wielkie i nie ma tylu ciekawych rzeczy do robienia co na Manhattanie w NYC to też jest pięknie!! 




można sobie usiąść na ławeczce i poskubać kapustę :)


i oczywiście dekoracje świąteczne mają tutaj niesamowitą :D

Miałyśmy udać się na film "Lincoln" ale seans był dla nas już za późno. Dostałyśmy zaproszenie na film do Abi'ego. Co prawda zdania w kwestii wyboru filmów były podzielone, dlatego ja i Abi oglądaliśmy CHŁOPAKI NIE PŁACZĄ! Wiedziałam, że ten film mu się spodoba, bo kto go nie lubi :) 

Abi i Mario - widać ich jak widać, ale to jedyne zdjęcie jakie mam :D



Potem udaliśmy się do Kentucky na lody. Niestety najlepsza lodziarnia była zamknięta, była już 22 więc pojechaliśmy na zwykłe lody na stację ;)

I tak ok godziny 23.30 byłam w domu :) 







11 komentarzy:

  1. Zazdroszczę takiego życia w USA, mam nadzieję że i ja sama takiego doczekam! Dodaję do listy blogów Au Pair :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie, ja też kiedyś pisałam komentarze pod takimi postami siedząc w pokoju w PL ;)

      Usuń
  2. Widać, że to był naprawdę intensywny weekend. I kiedy tu odpoczywać? :p Co do zakupów, to o takich bodach zawsze marzyłam! Spódniczka też niczego sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię jak sie coś dzieje, więc tylko pozazdrościć takiego weekendu ;)
    P.S. Prześlicznie wyszłasz na tych zdjęciach pod choinką! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana :*

      Oj już niedługo i Ty zabawisz na Usowskiej ziemi ;)

      Usuń
  4. Ile lat ma Helena?

    OdpowiedzUsuń
  5. Doczekałam się posta, warto było. Masz w sobie tyle energii, co widać po postach, super!

    OdpowiedzUsuń