niedziela, 23 grudnia 2012

Vermont

Nie chcę was zanudzać pisaniem o tym, jaki to był nudny lot itp. bo dobrze to znacie. Ja nienawidzę latać samolotami. Nie dość, że cały dzień w plecy, to jeszcze człowiek wynudzony i zmęczony. Jakby tego było mało w NYC samolot mieliśmy opóźniony, dlatego dostaliśmy extra 2h czekania na samolot. Pogoda w Vermont bardzo podobna do naszej Polskiej, a widoki niczym z Zakopca. Dzisiaj o 10 rano poszliśmy w góry. Szliśmy 6 mil pod górę i w śnieżycę. Fajnie że nie musiałam kupować spodni specjalnych na narty za $220, bo dostałam od hostki. Zainwestowalam tylko w buty, bo rękawiczki przywiozła mi z NYC, kurtkę i czapkę też mi dała. Miło z jej strony, że uważa mnie za szczupłą, bo dostałam trochę przymałe spodnie. Jakoś się dopięłam, ale śniadanie pomimo, że było pyszne musiałam ograniczyć. Nie mam pięknych zdjęć, bo cały dzień padało i niewiele było widać. Poza tym mieszkamy w hotelu, który zbudowali Austriacy, którzy wyemigrowali z Europy. Można posmakować europejskiego jedzenia. Wszyscy chodzą w ludowych sukniach. Hotel jest gigantyczny, jest nawet kino, gdzie jutro będziemy oglądać świąteczny film, który nakręcili własnie w tym hotelu. A tu macie trochę zdjęć z dzisiaj....


widok z okna dzisiaj rano


wszędzie świąteczne dekorację



w tym czymś chodziliśmy po górach


jak widać moje dzieciaczki kochają chodzić po górach


3 mile szliśmy, aby dojść właśnie tutaj napić się gorącej herbaty i zjeść gulasz.


miałam też okazję skorzystać z drewnianej toalety



Syla - nieco zmęczona drogą powrotną 


Najlepsza siostra na świecie czyli Helena niesie swojego brata na baranach 



wszędzie choinki 


a to ja teraz w hotelu, właśnie pisząca ten post :)






4 komentarze:

  1. ja tez chcem tyle sniegu, w loveland juz sie nie ma :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale zazdroszczę to nie masz pojęcia :;/

    OdpowiedzUsuń
  3. A u nas jak na złość nie ma śniegu, więc tym bardziej zazdroszczę wypadu ;)

    OdpowiedzUsuń