czwartek, 20 grudnia 2012

BAD DAY!

Choćby było nie wiem jak zajebiście, każda au pair trafi na taki dzień. Nie życzę takich dni nikomu, bo to nic dobrego. Zazwyczaj zaczyna się niewinnie, tak samo jak u mnie....

Rano młody był strasznie nieposłuszny, wręcz miał na mnie wyjebane! Kazałam mu wziąć rzeczy na pianino a ten zaczyna grać. Normalnie jak ma grać, to nawet $ przekupuję, by nie musieć tego robić. Kazałam mu założyć kurtkę i wziąć plecak. Robił to bardzo anemicznie, dlatego młoda nie wytrzymała i go pchnęła.... no i zaczęła się bójka! Potem młoda trzasnęła drzwiami i popsuła kluczyk od stacyjki (klucze były w drzwiach). Skleiła taśmą, jakoś się jeździ. To, że dzień zaczął się kiepsko udowodniłam wam pisząc wczoraj spontanicznego posta. Przepraszam z góry za ten chaos, który tam panuję. Po prostu to był post pisany pod wpływem złości, nawet nie przeczytałam co napisałam. Ale to jeszcze nic... jadąc po młodego do szkoły miałam stłuczkę. Autostrady w USA są znacznie inne niż w PL. Praktycznie każdy jeździ autostradą i jest ich pełno! Wyobraźcie sobie teraz godzinę 5pm 3,4 a czasami i 5 pasów w jedną stronę a ja pociskam 20mil/h. Tak, po prostu tysiące samochodów i nic nie mam tylko milion czerwonych świateł! I tak sobie jadę, jadę i nagle auto przede mną gwałtownie zahamowało, no to ja też! ale po chwili baba wjechała we mnie. Po chwili auta wszystkie na autostradzie znów ruszyły. Nie wiedziałam co robić, byłam wystraszona i w szoku. Wiem, że powinnam się zatrzymać, ale nie wiedziałam jak to zrobić bo na autostradzie było mnóstwo samochodów. Jakoś jednak udało się zjechać na pobocze. Okazało się, że to w babkę jeszcze wjechał koleś i to on jest wszystkiemu winien. Wszyscy byli bardziej wystraszeni niż to warte. W każdym razie ani nam ani naszemu samochodowi nic się nie stało. Koleś miał zderzak roz** babka z tyłu też miała porysowany zderzak, a ja nic! No to pomyślałam jadę, co będę stać... a Ci dali mi swoje namiary i wzięli moje do ubezpieczalni. No ale ok... pojechałam później na pianino, bałam się każdego skrzyżowania i każdych świateł. Zapomniałam słuchawek od telefonu ( na pianinie siedzę na dupie 1,5h i czekam za dzieciakami) nie miałam słuchawek i jeszcze napisałam 2 sms-y i mi się tel rozładował! Myślałam, że umrę z nudów!! Wszystko tego dnia było przeciwko mnie!

Nie wiem czy się chwaliłam, że piszę wiersze?! Czasami coś tam pozostawiam po sobie dla potomków. Zazwyczaj piszę gdy jestem smutna, zła lub zakochana! Dzisiaj właśnie miałam jeden z tych stanów emocjonalnych i tak właśnie powstał mój nowy wiersz...

Choćby się ktoś starał nie wiem ile i tak przychodzą te złe chwile,
W życiu tylko namieszają i nawet nie przepraszają,
Otaczają mrokiem i ciemnością a czasem nawet złością,
Oszukać ich nie możemy choć bardzo chcemy,
Póki nei zatrują nam życia nie ma sposobu do ich zabicia,
Urodziły się nagle, przypadkowo i padło na Ciebie, tak losowo,
Wczoraj się radowałeś pewnie dużo planów miałeś,
Dziś wszystko się zmieniło, można by rzec "spierdoliło",
Ale zbyt długo nie przejmuj się takimi rzeczami,
bo mamy przyjaciół, którzy właśnie w tych chwilach są z nami!

I teraz moja ukochana anegdotka:

"Jeśli będziesz miał kiedyś doła, pomyśl sobie że, kiedyś byłeś najszybszym plemnikiem"







8 komentarzy:

  1. Świetny wiersz! Współczuje złego dnia, ja mam takie dni częściej niestety, dzieciaki kłócą się niemal codziennie albo mi mówią "będzie tylko gorzej" z uśmiechem na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wooowooo... Ty to masz dopiero dzieci :/ nie dziwię się, że taką podjęłaś decyzję. A nie chcesz rozważyć jeszcze raz rematch'u?

      Usuń
  2. oby jak najmniej takich dni :)

    OdpowiedzUsuń
  3. oja zupa pomidorowa !! <3 świat się kończy jest fun uszy do góry :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymaj się nasza poetko! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na szczęście "bad day" się skończył i teraz musi być tylko lepiej...
    Wesołych Świąt! :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasami każdy ma takie dzień, nic tylko zacisnąć zęby i przetrwać.
    Zawsze po burzy wychodzi słońce :*

    OdpowiedzUsuń