Pomimo, że jest to amerykańska szkoła i moje dzieci nigdy na ferie nie mają prac
domowych - my mamy.
Ostatnio, gdy uczyliśmy się o zastosowaniu "used to", czytaliśmy bardzo ciekawy tekst. Pomimo,
że "used to" wystąpił w niej aż 1 raz, to sens jej mnie odmienił.
Był to tekst o kolesiu, który był uzależniony od fejsa, myspace i ogólnie od internetu.
Siedział w sieci godzinami, pomimo że nie szukał czegoś specjalnego.
Moi starzy czytelnicy wiedzą, że temat jak najbardziej mi bliski. Gdy spostrzegł się,
że ma z tym problem postanowił coś z tym zrobić...
Zaczął odmierzać sobie czas, dziennie przed komputerem mógł siedzieć tylko 1 godzinę.
Gdy wróciłam do domu po szkole zmieniłam diametralnie swoje nastawienie.
Od razu stoper i dawaj.... pierwszego dnia spędziłam przed kompem 18 min. Wchodzę jak
na prawdę już muszę. Dzięki temu, że mam teraz szkołę, chodzę na siłownie, basen.
Kompa wymieniłam na TV. Może to i marna ucieczka od nierealnego swiata, ale przynajmniej
dzięki amerykańskiej telewizji, uczę się języka. Oglądam zresztą moje ulubione stare seriale tj.
"Pełna chata". Zaczęłam też czytać książkę. Pomimo, że
biblioteka w moim domu jest bogato wyposażona w polskie pozycję, postanowiłam uciec od tego.
Ostatnio zamówiłam książkę na e-bay'u Eminema i jeszcze nie przyszła. Dochodzę
do wniosku, że były to moje ostatnio zakupy na tym portalu. Książka jaką czytam to: "When good
man behave badly", David B. Wexler PH.D. Co prawda dzieciaki się śmiały jak zobaczyły co
czytam, ale mnie się akurat ta pozycja podoba. Myślicie sobie pewnie, że przecież ja nie
znam super, extra angielskiego.... Tak, ale książka jest napisana bardzo łatwym językiem. Jak
czegoś nie wiem z kontekstu wyłapuję o co chodziło. Później tłumaczę bardzo dziwne wyrazy i
wrzucam do mojego programu ANKI do nauki. Wracając do mojej szkoły ostatnio dowiedziałam
się, że angielski ma 19 czasów. Całe życie byłam przekonana, że ma ich 16.
Poza tym ostatnio kupiłam bilety na koncert mojej młodzieńczej miłości. 23 marca idę z Natalii
na koncert AARONA CARTERA! Jestem bardzo zadowolona, bo to była moja na prawdę wielka
miłość. Poza tym bardzo chciałam iść na jakiś koncert. Na Justina Biebera nikt nie chciał ze mną
iść. Chciałam iść na Taylor Swift, ale stwierdziłam, że dla jednej piosenki wydawać $300 to nie
interes. Za bilety na Aarona zapłaciłam $15 od sztuki, czyli kolejny powód to zadowolenia. Teraz
jak sezon na wszystko jest zamknięty, ciężko o dobrą rozrywkę na sobotnie i niedzielne popołudnia.
Już nie mogę się doczekać jak ruszy nowy sezon i pójdziemy na mecz Bengalsów, Redsów i innych.
Wyjazd do Kanady znów został przesunięty. Pierwszym podejściem miałysmy jechać w pierwszy
weekend stycznia. W ten sposób chciałam odreagować, to że nie pojechałam na sylwka do NYC.
Poza tym chciałam spotkać się z Jonem tak szybko jak to będzie możliwe. Później wyjazd był
przełożony do 3 weekendu stycznia. Alexia nie mogła. W końcu stwierdziłam, że nie ma sensu jechać
zimą - bo tam pozamarzamy. Jaka frajda chodzenia po mieście i zwiedzania przy minusowej
temperaturze. Dlatego wyjazd jest oficjalnie przesunięty na marzec. Wstępnie myślimy o wielkanocy.
Ale czy wyjedziemy w święta to trzeba jeszcze ustalić z Alexią. W każdym razie nie mogę się
doczekać ;)
weź nie obwieszczaj całemu swiatu ze ide z toba a koncert Arona :P
OdpowiedzUsuńjeszcze mi podziękujesz ;)
UsuńJa bym poszła z Tobą na koncert Biebera- o ile cena biletów byłaby przystępna ;)
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to moim numerem jeden z listy do zrobienia/zobaczenia w US to jest koncert Bruno Marsa chocbym nie wiem ile miała zapłacić - zapłacę :P
Ooo tak! Pójść na koncert Bruno Marsa - marzenie <3
UsuńJa też się w nim kochałam kiedyś! :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać Twojego bloga! Choć trzy lata temu posypały się plany dotyczące bycie au pair, nadal bardzo miło odwiedza mi się takie blogi. A Twój to jeden z najlepszych jakie poznałam! Trzymam kciuki i życzę wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńdziękuję :* również dobrego życzę :)
Usuń