wtorek, 30 kwietnia 2013

Mój weekend, tak jak obiecałam bez większych szczegółów....

Ten weekend minął mi tak:

impreza -> spanie -> impreza -> spanie -> zakupy i kino. 

Denerwujące jest to, że imrezy w U.S. rozkręcają się konkretnie koło 11 i trwają do 2.30.
Taaa.. 2.30, gdzie w PL w tym czasie impreza ma swój punkt kulminacyjny.

W piątek Natalii przyjechała do mnie po pracy i razem z Alex, pojechałyśmy do Mynta. Poznałyśmy parę nowych ludzi. Co prawda taka znajomość jest dla mnie zbyteczna, ale jeden koleś miał dziadka z PL. Mimo to nie wiedząc czemu zaczął rozmawiać do nas po Rosyjsku, ale ok. Później przyszedł Sheldon tzn. Nate i Navid. Navid miał wtedy urodziny, ale to nic nie zmieniało. Ze względu, że Alex była naszym kierwocą, byłyśmy zależne od niej. A Sheldon, który się ubzdryngolił i jechał swoim samochodem, nie chciał nas odwieść. Więc wcześnie. bo ok 3.30 byłyśmy  w domu...



ugh, mega szczęśliwa, że idzie na imprezę. Moje buty w normalnym świetle wyglądają dużo lepiej. 




wyglądam okropnie, ale zdjęcia z baletów są?! są! 


spanie...

W sobotę moi hości szli na bal. Jednym z licznych plusów posiadania starszych host dzieci, jest to, że mogą zostać same w domu. Tak więc hostów nie było, a ja też mogłam sobie wyjść. U Natalii byłam koło 10, chyba. Sheldon miał jechać z nami. Miał skończyć pracę o 10 a jak na złość, skończył 11.30 i o 12 był w domu. Międzyczasie odwiedziłyśmy stacje benzynową w celu zaopatrzenia się w trunki wyskokowe. Pan wylegitymował nas i zapytał z jakiej części PL jesteśmy, bo on zna WARSZAWE, GDAŃSK i LECHA WAŁĘSĘ. Wszystko ładnie pięknie, tylko powiedział, że nigdy nie był w Europie a po kilku minutach chwalił się, że był w PL. Spoko, tylko Amerykanie mogą odwiedzić PL nie będąc jednocześnie na terenie Europy. Sheldon na 12 był gotowy. Gdy jechaliśmy na balety bawił się w barmana i robił drinki z Sobieskiego i soku ananasowego. Pomimo, że jego historia o powstaniu i sposobu przyrządzenia trwała dłuższą chwilę. Ale to jest Sheldon, on tak musi.
Byliśmy w downtown ok 12.30. Jeszcze jak nazłość przed wejściem była gigantyczna kolejka. Wiem, że wbicie na balety za $5 na prawie 1,5h to bezsens. Ale uwierzcie mi, na taką imprezę warto. Od kiedy zrobiło się ciepło wiary, że ch**. Czasami nie ma gdzie stanąć. Pobawiłam sie na parkiecie całe 5min. Resztę imprezy spędziłam gadając z Sheldonem i ludźmi z całego świata, jak to zawsze bywa. Gdy impreza się skończyła i organizatorzy nas delikatnie mówiąc wywalili ze środka, udaliśmy się w stronę parkingu. Trochę przepadywał deszcz, dlatego na chwilę schowaliśmy się pod daszkiem. Międzyczasie przechodziło sobie dwóch chłopaczków z Anglii i Szkocji. Zaczęła się luźna pogawędka i chłopacy zapytali nas skąd jesteśmy. Powiedziałam, że wszyscy jesteśmy z Polski. Po chwili jeden z chłopaków mówi do Sheldona, że ma Ruski akcent. Sheldon zaczyna się śmiać i my też... po chwili chłopak dodaje; no i bardzo dobrze mówisz po Angielsku. Gdy Sheldon próbował wytłumaczyć, że urodził się w U.S.A. i jest Amerykaninem Ci nie chcieli mu wierzyć. Wtedy po raz pierwszy dowiedziałam się, że sprawiłam iż Sheldon zaczyna mówić tak jak ja..... a powinno być odwrotnie. Później, tzn ok 3 pojechaliśmy na pizze i do domu.


...spanie

W niedzielę spałam u Natalii, wstałyśmy w miarę możliwości wcześnie. Gdy mój telefon zaczął wydobywać z siebie przerażające dźwięki, nastał czas na pobudkę. Pomimo, że przez cały weekend mało spałam, dałam radę. Mój friend goszczący zrobił mi mega sałatkę, której nie powstydziłby się dobry kucharz. Ze względu, że gdy przebywam u kogoś jestem miłym gościem, zaznaczyłam, że sałatka byłaby dużo lepsza, gdyby nie.... oliwki :P żartuje po prostu nie lubię, nie zajadam się i tyle. Nie chciałam być niegrzeczna, tylko z 1500 rzeczy, których moje podniebienie nie wielbi Natalia zna tylko 200. No ale co, znamy się dopiero 7 miesięcy, dziewczyna się uczy :P
Po jakże miłym i sympatycznym śniadaniu udałyśmy się do centrum handlowego. Syla w celu kupienia sobie "czegoś" i Natalia w celu kupienia butów. Wyszło tak, że Natalia kupiła coś tam a ja 3 bluzki. Z tym, że z tej trzeciej jetem mega zadowolona.


w każdym razie na żywo, kolor jest zajebisty...


Sheldon kupował bluzkę dla siebie a drugą mógł dostać za połowę ceny, dlatego wtedy Syla wybrała sobie właśnie BAZINGĘ. Chciałam, żeby on ją sobie kupił, ale chyba jego tytuł naukowy, jest powodem dla którego nie było go stać, na tak szalony zakup.

Po zakupach dołączył do nas kuzyn Sheldona Michael. Zajebiście przystojny, który miał śnieżnobiały, idealny Amerykański uśmiech. Patrząc na niego już było widać co myśli; "Tak wiem, jestem zajebisty, chcesz mnie!" Na początku dawałam mu szanse, aby go polubić, ale później mi to przeszło. W sumie znam go pól dnia. Gdy rozmawialiśmy chwilę we dwoje wydawał się spoko, ale jak zadał mi pytanie o wykształcenie, zrobiło mi się głupio, że tak powiem. Co prawda skończyłam Wyższą Szkołę, ale pomyślałam sobie, że on może uważać mnie za głupią dla Sheldona. Bądźmy szczerzy, jeszcze nigdy nie spotkałam tak mądrego kolesia w tym wieku. Mający takie ambicje i w ogóle posiadający 5 gwiazdkowy mózg. Dzięki Sheldonowi odzyskałam wiarę w Amerykanów. Poza tym nie przypadkowo nazywam go Sheldonem. O.K. może nie miał Michael nic złego na myśli i tak sobie nie pomyślał, ale wtedy ja tak zrobiłam. Michael jako drugi zauważył, że z akcentem Nate jest coś nie tak. Po seansie powiedział, że miło było mu nas poznać i ma nadzieję, że jeszcze się spotkamy... po czym sobie poszedł do samochodu. Nie wiem czy tak na prawdę myślał, czy chciał być tylko miły...w każdym razie jutro od Sheldona się wszystkiego dowiem :P



11 komentarzy:

  1. Wow-extra wygladasz!! Swietna kieca-w butach bym chyba nawet nie ustala :D

    OdpowiedzUsuń
  2. sukienka fajna! I widze, ze weekend udany :D

    OdpowiedzUsuń
  3. hahahahah .... Był w Polsce, nie będąc w Eurpie zawsze SPOKO.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię Twoje opisywanie ;) Amerykanie niby są głupi ale to nie ich dziewczyny ostatnio przechodziły na Islam tylko po to aby dostać bilet na koncert Bibera ;D
    Kurcze pizza o 3 w nocy a Ty jesteś taka chuda. Dziewczyna zamień się ze mną? Plissss... ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tiaa.. ja chuda?! chyba oszalałaś :P męczę się jak nie wiem, by zrzucić zimowe zapasy a tu nic...

      Usuń
    2. No Ty chyba żartujesz? ! Gdzie Ty masz te zimowe zapasy ? :D

      Usuń
  5. Chyba zagubiłam się gdzieś czytając o Sheldonie i nie wiem do tej pory kto to... Ale uwielbiam Twoje notki :P
    Ruda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sheldon to jest Nate. Nazywam go tak, bo jest tak samo inteligentny jak Sheldon z Teorii Wielkiego Podrywu i czasami zachowuje się tak samo jak on :D

      Usuń
  6. hej! też planuję wyjechać jako au pair,tylko mam obawy co do swojego angielskiego.chciałam zapytac jak u Ciebie przed wyjazdem było z tym jezykiem?chodzilaś na korki,czy tylko uczylaś się w szkole? wszystko rozumiałaś i nie miałaś problemów z poprawnym mówieniem? zwracałaś uwagę na gramatykę?
    z góry dziękuje za odpowiedź;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko uczyłam się w szkole. Przed maturą miałam korki. Na studiach można by rzec, że angielskiego nie miałam. Więc przerwa trwała 3 lata. Z biegiem czasu jak sobie pomyślę, to uświadamiam sobie, że mój angielski przed przyjazdem był okropny. Co prawda rozumiałam podstawowe pytania, ale używałam tylko 3 czasów i mówiłam bardzo skromnie. Teraz czasami też robię błędy, ale już się tak nie boje rozmawiać, staram się i idzie mi dużo lepiej. Jakbym tu nie przyjechała, kontynuowała lekcje w szkole, nadal mój angielski byłby nijaki.

      Usuń
  7. Mnie? Pływać? Co Ty, nie ma szans ! Ja boję się wody i mam też lęk wysokości więc nawet na moście boje się stać :(
    Co do przyjazdu. Jak się życie ułoży to może i ja będę tam au pair więc będziemy razem szaleć ;D

    OdpowiedzUsuń