wtorek, 6 grudnia 2016
Coraz Bliżej Święta
Dziś są Mikołajki i kompletnie o tym fakcie zapomniałam, na szczęście mam facebook, który mi o takich dniach przypomina. Może nie do końca sam facebook jako strona internetowa, ale moi znajomi, którzy już się pochwalili jakie to prezenty mikołaj nie przyniósł ich dzieciom. Aż par butów brakowało by się ta sterta prezentów zmieściła. Ja pamiętam jak mi Mikołaj w bucie przynosił, albo jajko niespodziankę albo batona z mandarynkami i człowiek się cieszył jak głupi. Widocznie dzisiejsze dzieci mają większe wymagania co do Mikołaja. Rozumiem, że pod choinką będą w takim razie czekać laptopy i tablety.
Chciałabym przeżyć święta takie jak mi mama opowiadała. Kiedy to na choince były prawdziwe świeczki, mikołaj przyniósł po jednej zabawce i do kolejnych świąt człowiek jej nie odkładał na sekundę. Mięsa i potrawy były szczególnie doceniane, gdyż nie często pozwalano sobie na takie rarytasy.
Ja mam bardzo miłe i ciepłe wspomnienia z świąt w domu mojej babci. Zawsze zjeżdżała się cała rodzina, po kolacji przychodził Mikołaj, by otrzymać prezent trzeba było powiedzieć wierszyk, albo zaśpiewać kolędę. Ja z moimi kuzynami zawsze miałam misję by odgadnąć kto jest przebrany za Mikołaja. Pomimo że był to któryś z moich wujków lub kuzynów, ten strój jak i maska trochę mnie przerażały. Od kiedy spędzam święta w USA, święta dla mnie nie mają takiego samego klimatu. Nawet gdy dostaję bardzo ładne i drogie prezenty nic nie jest mi wstanie wynagrodzić brak rodziny i klimatu polskich świąt. Kompletnie nie rozumiem moich koleżankę au pair, które mi mówią że "w dupie mają polskie tradycje" i że "dużo lepiej spędza się święta z host rodzina niż wlasnymi rodzicami." Jest mi przykro, że nie każdy ma lub miał możliwość przeżyć tak wspaniałe i rodzinne Święta jak ja to zapamiętałam. Od kiedy przyjechałam do USA święta to dla mnie głównie czas depresji (jak już kiedyś wspominałam) i nic mnie nie cieszy, nawet świąteczne piosenki. Ze względu, że już 3 lata nie byłam w PL na święta postanowiłam to zmienić i kupiłam bilety do PL. Hostka jak zawsze dała mi wolne. Musze dużo bardziej docenić pracę au pair bo nie wiem jaka inna praca pozwoli mi na wzięcie 3 wakacji w ciągu roku o długości 2 miesięcy :) Za tydzień lecimy, będą to pierwsze Święta Nate w PL jak i urodziny, bo urodził się 25 grudnia. Mam nadzieję, że spadnie śnieg i klimat świąt jest taki sam jak zapamiętałam go 4 lata temu.
W niedziele byliśmy na Wigilii zorganizowaną przez Polonię w Cincinnati. Ogólnie to nie miałam ochoty iść, ale hostka kupiła nam bilety to już poszliśmy. Miło jest spędzić taki rodzaj świąt w gronie rodaków jak się nie jedzie na święta aczkolwiek jedzenie nie powalało.
czwartek, 1 grudnia 2016
Prezenty dla HOSTOW
Już dawno nie pisałam nic na temat hostów czy programu au pair. Wciąż pracuję dla mojej host rodziny i tyle zmian nastało od mojego pierwszego dnia przyjazdu, że masakra. Może Wam kiedyś opowiem co i jak, ale jeszcze nie teraz. Mało piszę o au pair sprawach, bo już mnie to szczerze nie jara i nie mam wiele w tej kwesti do powiedzenia :) Ze względu, że zbiżają się jednak święta i dopiero teraz odkryłam co ciekawego można znaleźć w Walmart dla rodziny postanowiłam się z Wami tym podzielić.
Od zawsze miałam problem co kupić mojej host rodzinie, główie ze względu że bogaci ludzie zazwyczaj wszystko mają, a jak nie posiadają czegoś to już pewnie przesyłka jest w drodze. Mimo wszytsko zawsze starałam się dopasować prezent dla każdego jak tylko potrafiłam. Niestety moje zaangażowanie i chęć sprawienia komuś miłego prezentu nie bardzo przynosiły efekt jak do tej pory. Hostka jak otworzy prezent to zawsze jest ........ cisza. Nic nie skomentuje, ani czy ładne czy się podoba, nic. Później widzę jej prezent u Heleny w pokoju, bo widocznie nie dogodziłam. Helena kiedyś była wielką fanką Elvisa, miała dość sporą kolekcje jego płyt winylowych. Wiedziałam, że kolejna płyta mogłaby sprawić jej radość. Cztery lata temu $30 na prezent dla jednej osoby to była dla mnie, dla au pair strasznie dużo, ale wiedziałam że się ucieszy i to się liczyło. Sprawdziłam całą jej kolejcje zanim poszłam do sklepu i kupiłam takiej jakiej jeszcze nie miała. Mimo to, gdy otrzymała prezent powiedziała, że rzekomo już taką posiada. Jakoś zniosłabybm rozczarowanie, że mój prezent nie przyniósł jej radości jakiej się spodziewałam, ale kiedy kilka dni później wręczyła mi ową płytę wraz z adresem i kazała wysłać "na mój koszt" do swojej koleżanki do NJ to myślałam, że się popłaczę. Moje uczucia były zdeptane i pozostawione na pastwę losu. Już chyba większej przykrości nie mogła mi sprawić. Ze względu, ze młody jest mądrym i małym człwiekiem (mówie o 4 latach wstecz) postanowiłam kupic mu mikroskop. Nie wiem dlaczego, ale pamietałam, ze gdy byłam mała i mój kuzyn otrzymał od mikołaja taki mikroskop byłam strasznie zazdrosna. Zawsze chciałam taki mieć i stwierdziłam, że to jest rewelacyjny prezent dla kogoś kto kocha National Geographic itp. Kupiłam mu mikroskop za ok $30-$40 w tj.maxx. Nawet nie otworzył, do dziś leży zamknięty w piwnicy :( Host to już była w ogóle masakra coś mu kupic, Bo tak jak kobiecie czy dzieciakom łatwiej jest dogodzić (choć mi i tak się nie udało) mężczyzna to już w ogóle wyzwanie. Kupiłam mu jakiś tam krawat z bałwanem za $8, nic specjalnego. Gdybyście zobaczyli jego radość, aż poszedł wszytskim pokazać i się pochwalić. W następnych latach również on był jedyną osobą, która nie ważne co, zawsze szczerze potrafiła podziękować za prezent. Nawet jak pewnego roku zostawiłam prezenty pod choinką i nie było mnie gdy je wszyscy otwierali, tylko host przyszedł do mnie po mnim powrocie i szczerze podziękował. Następne swiąteczne prezenty również nie zadowoliły reszty oczywiście poza hostem. W tym roku postanowiłam się nie wysilać, ani nie tracić dużo $$, bo każdy ma to gdzieś a host będzie się cieszył z byle czego.
Ostatnio trafiłam przypadkiem do Walmart, bardzo rzadko tam bywam, wiec bardzo miło sie zaskoczyłam. Po pierwsze tydzień po Halloween wszytskie stroje były 90% off i obkupiłam moje dzieciątka (dzieci moich sióstr ) w stroje po $1- $2,50. Już wtedy były wystawione zestawy świątczene, które mnie mega zaskoczyły. Ostatnio widziałam na facebooku, że większość z Was poleca książki ze zdjęciami jako prezent dla rodziny, jeśli jednak macie tak doceniającą prezenty rodzinę jak ja możecie udać się do Walmart. I tu macie co tam można znaleźć,
$12
$5
$14,30
dużo ogólnie mają Starbucks zestawów
$15
$9
$17
$10
$5
$10
$10
$10
$15
$20
$20
$14
$24
$24
I dużo, dużo więcej, ale nie będę tutaj kopiować całego asortymentu. Również fajnym prezentem może być prezent z inicjałami lub imieniem host rodziny, takie prezenty można dostać na amazon, groupn i wiele innych. Groupon też ma czasami dobre ceny, więc tam też mozecie coś ciekawego poszukać.
Mam nadzieję, że prezenty Wam się podobają tak jak mnie i znajdziecie coś ciekawego dla swoich hostów, a oni to docenią lub chociaż będą udawac że doceniają :)
*za jakiekolwiek błędy ortograficzne przepraszam, ale już tak bywa :)
niedziela, 2 października 2016
piątek, 9 września 2016
To już prawie 4 lata w USA
Gdy zaczyna się szkoła, zaraz potem przychodzi jesień i deszcz. Nigdy nie lubiłam początku września, pomimo że właśnie wtedy są moje urodziny, ale bardzo kocham deszcz. Dźwięk opadających kropli zawsze mnie uspokaja i przynosi wspaniałe wspomnienia. Od małego ja i moja cała rodzina spędzaliśmy mnóstwo czasu na zewnątrz, ale tylko deszcz potrafił zatrzymać nas w domu i miło spędzić czas razem. Nie wiem czemu ludzie dziwią się, że kocham deszcz, przecież to właśnie wtedy nie jest ani za gorąco ani za zimno jest po prostu mokro.
Wraz z jesienią pojawia się zwiększona depresja wśród ludzi.
Myślę, że nie jest ona tyle wywołana pogodą co może faktem powrotów do szkoły,
które nam się tak źle kojarzą. Tym razem i mnie dopadła depresja. Za dwa
tygodnie minie mi 4 lata od kiedy wyleciałam do USA. A wraz z zbliżającą się
data, narastają analizy w mojej głowie, myśli, co by było gdyby? po co?
Kolejnym powodem mojej depresji jest fakt iż większość
dziewczyn, które zaczynały razem ze mną wyprawę, lub chwilkę przede mną a nawet
te wszystkie osoby po mnie, juz są gdzieś indziej. Już nie piszą blogow, juz
nie podróżują po USA i nie zwiedzają najbardziej interesujących kontów Amerykii.
Tęsknie za Natalią, której już tu nie ma prawie 3 lata, a tak wiele piosenek mi
ją przypominają. Ostatnio nawet weszłam na forum au pair, które tak zawzięcie
śledziłam przed i w trakcie programu. Ku mojemu zdziwiewniu, nikt tam nie
napisał nic nowego od przeszło roku, ale dlaczego?
Mam takie wrażenie, że każdy już zapomniał o programie au pair
i ma cudowne życie, a mi zatrzymał się czas. Przeszło trzy lata zajęło mi
ogarnięcie, że Ohio sucks! Może to nie samo Ohio, ale USA mnie zmieniły i juz
nie chce tu byc. Już jestem zbyt długo w jednym miejscu. Potrzebuje zmiany
otoczenia, a częste wakacje juz mi nie wystarczają. Myślę, że ta depresja
najbardziej właśnie jest spowodowana miejscem zamieszkania. Również i tym, że
wciąż pracuje dla mojej host rodziny i pomimo, że jest cudownie, juz chyba mam
tego za wiele.
Dziwicie się że często nie pisze, ale mało kto juz czyta. Ja
tez juz praktycznie nie czytam(blogów), bo mało kto pisze. Poza tym nie mam wam
juz az tyle o programie au pair do powiedzenia, co byście chcieli. Pamiętam, że
jak tu przyleciałam prawie 4 lata temu, to wyobraźcie sobie że miałam posty
napisane na zapas. Gdybym mogła pisałabym nowy post co pół dnia, ale nie
chciałam spamować.
Za rok kończę kolejną szkołę i pomimo, ze chciałabym jeszcze
dalej się uczyć myślę, że przede wszystkim wyjade i poszukam normalną pracę.
Myślę, że San Francisco sprostało by mojemu wyzwaniu. Nie wiem dlaczego właśnie
tam, chce jechac. Pamiętam ze po wakacjach w Kalifornii, to właśnie SF
najbardziej mi się nie podobało. Ale trzeba próbować jeszcze raz!
życzę Wam udanego weekendu i dużo deszczu :)
Sylwia
poniedziałek, 8 sierpnia 2016
Wedding II
Mówcie co chcecie, ale śluby w Polsce są 1000 razy lepsze niż w USA :)
Pamięta ktoś panią po prawo??? :)
Pamięta ktoś panią po prawo??? :)
sobota, 6 sierpnia 2016
Hiking w Ohio
Ohio to nie tylko pola jak każdy sobie to wyobraża. Ohio to także piękne miejsca na relax w weekend.
poniedziałek, 27 czerwca 2016
Zakończenie Roku w High School
Jestem już tak długo au pair, że już nawet moje host dziecko idzie na studia ;)
piątek, 17 czerwca 2016
czwartek, 14 kwietnia 2016
sobota, 13 lutego 2016
"Poprzez marzenia, którymi żyjemy i które realizujemy jesteśmy tym kim chcemy być"
Zawsze na moim blogu opisuje moje osobiste odczucia i przeżycia jako była już au apir w USA. Wiele jest dziewczyn i chłopaków którzy również jako au pair pisza bloga lub prowadzą kanał na YouTube. Jest jednak też grupa osób, która nie dokumentuje swoich przeżyć w internecie. Dlatego dziś piszę tego posta by nie opisać siebie, ale pewną bardzo zdolną dziewczynę z Polski - Beate.
Beata tak samo jak Ty i ja wyjechała z Polski za przygodą do USA. Przywiozła ze sobą wspaniałe hobby jakim jest taniec. Każdy z nas lubi tańczyć, lepiej lub gorzej lecz Beata czerpie z tej aktywności najwięcej w życiu. Pewnie nie raz oglądaliście amerykańskie filmy z NYC i choć przez sekundę wyobraziliście sobie że śpiewacie lub występujecie na Broadway'u. Jakie jest to strasznie odległe marzenie jak o tym myślimy, bo przeciez jak... no cóż Beacie się udało! Razem z PMT Dance Comapny wielokrotnie wystepowala w teatrach w produkcji pt. "Struck" oraz w programie telewizyjnym NBC "Today Show" (http://www.today.com/video/today/56960006). Po ukonczeniu programu Au Pair dostala sie na polroczny program do Broadway Dance Center, ktory powoli dobiega konca. Obecnie dostała takze propozycje caloetatowej pracy od Pavan - Dyrektora PMT Dance Studio i PMT Dance Copmany.
Jeżeli jesteście wystarczająco zainteresowani osobą Beaty i jej historią zapraszam Was do dalszej lektury.
Przedstawiam Wam historię Beaty Wierzbickiej
Beata tak samo jak Ty i ja wyjechała z Polski za przygodą do USA. Przywiozła ze sobą wspaniałe hobby jakim jest taniec. Każdy z nas lubi tańczyć, lepiej lub gorzej lecz Beata czerpie z tej aktywności najwięcej w życiu. Pewnie nie raz oglądaliście amerykańskie filmy z NYC i choć przez sekundę wyobraziliście sobie że śpiewacie lub występujecie na Broadway'u. Jakie jest to strasznie odległe marzenie jak o tym myślimy, bo przeciez jak... no cóż Beacie się udało! Razem z PMT Dance Comapny wielokrotnie wystepowala w teatrach w produkcji pt. "Struck" oraz w programie telewizyjnym NBC "Today Show" (http://www.today.com/video/today/56960006). Po ukonczeniu programu Au Pair dostala sie na polroczny program do Broadway Dance Center, ktory powoli dobiega konca. Obecnie dostała takze propozycje caloetatowej pracy od Pavan - Dyrektora PMT Dance Studio i PMT Dance Copmany.
Przedstawiam Wam historię Beaty Wierzbickiej
JAK AU PAIR PROGRAM POMÓGŁ MI ZREALIZOWAĆ MARZENIA
Nazywam sie Beata
Wierzbicka, mam 25 lat i pochodzę z Pruszcz Gdańskiego. Obecnie mieszkam w
Nowym Yorku, realizuje się i spełniam marzenia jako tancerka. A wszystko to dzięki
Au Pair in America Program, który umożliwił mi wyjazd do Stanów ponad dwa lata
temu.
Moją przygodę z tańcem
zaczęłam w Polsce jak miałam 17 lat. Bardzo szybko, aktywne spędzanie wolnego czasu
przerodziło się w pasje na cale życie. Razem z trenerem i kilkoma innymi
dziewczynami utworzyliśmy mała grupę taneczna. Występowaliśmy na lokalnych
imprezach, braliśmy udział w zawodach, ja osobiście zaczęłam dużo współpracować
z moim trenerem jeżdżąc z nim na warsztaty jako asystentka, później prowadząc
także sama zajęcia.
W 2011 roku wyjechałam
na rok do Danii na wymianę studencką. Był to dla mnie przełomowy rok w życiu.
Pracując nad polskim i duńskim dyplomem inżyniera na kierunku Zarządzanie
Inżynierskie, udało mi się także ukończyć kurs na instruktora tańca w Polsce. Wyjazd
do Danii otworzył mi oczy na inne kraje, mocno podszkoliłam angielski, stałam
sie dużo odważniejsza i otwarta. Po powrocie do Polski dokończyłam studia na
Politechnice Gdańskiej i postanowiłam poszukać studiów magisterskich, praktyk
bądź pracy za granica. Szczerze mówiąc miałam naprawdę ciężki czas aby
cokolwiek dla siebie znaleźć. Nic nie wydawało się właściwe dla mnie. Bardzo
ciężko było mi połączyć wykształcenie z Politechniki, z moją pasja życiową jaką
jest taniec. Spędziłam kilka długich dni przed komputerem szukając czegoś co
sprawi, że poczuję się zmotywowana do dalszego działania.
Całkowicie przez
przypadek znalazłam w Internecie Au Pair in America Program. Jako iż Stany to
ciche, skryte marzenie wielu z nas, bardzo mnie to zaciekawiło. Po 30 minutach
sprawdzania, czytania, analizowania, stwierdziłam ze to jest to! USA zawsze było
moim marzeniem, nie mówiąc juz konkretnie o Nowym Yorku! Wyznaczyłam sobie cel
znalezienia pracy na 6 miesięcy aby zarobić pieniądze na program i wyjechania na
co najmniej rok, z nadzieją, że znajdę rodzinę w okolicach NYC.
I tak sie stało. Po
złożeniu aplikacji, pierwsza rodzina jaka sie ze mną skontaktowała mieszkała na
obrzeżach NYC! Pamiętam jak dziś, jak dostałam wiadomość od hostki i skakałam z
radości w kuchni, opowiadając o wszystkim mamie. Wiedziałam, że to musi być to.
Dwie inne rodziny kontaktowały się ze mną w prawie tym samym czasie, ale nawet
nie koniecznie brałam ich pod uwagę (przede wszystkim, ponieważ mieszkali w
innym stanie niż Nowy York…).
W mojej NY
rodzinie były trzy dziewczyny (różnica wiekowa taka sama jak miedzy mną i moimi
dwiema siostrami!). Mieli kota, psa, rodzice dość młodzi, jak się
kontaktowaliśmy to oboje byli przed 35, a dziewczyny 4, 6, 7 lat. Dość szybko zdecydowaliśmy
się, że jesteśmy „perfect match”. Rodzina przyjęła mnie pod swój dach z szeroko
otwartymi rękoma i sercami. Od samego początku traktowali mnie jak bym była „jedną
z nich”. Mamy podobną energie, czasem szaloną, ale zdecydowanie pozytywną. Spędzałam
z nimi święta, wyjechałam na wakacje, poznałam dziadków, rodzeństwo hostki i
ich dzieci. Stałam sie prawdziwym członkiem rodziny. Z hostami mogłam rozmawiać
o dosłownie wszystkim. Mieli do mnie zaufanie i traktowali na równi jak dorosłego
człowieka. Moje trzy dziewczyny stały się moimi małymi siostrami, które
pokochałam całym sercem. Spędzałyśmy razem przeogromną ilość czasu. One także
kochają taniec, także możecie się domyśleć co często robiłyśmy w wolnych
chwilach…
I tak rok przerodził
sie w dwa lata.
Przez cały okres mieszkania
z nimi, spełniałam także moje marzenia taneczne. W wolnym czasie, popołudniami jeździłam
do NYC aby brać lekcje tańca. Początkowo raz, dwa razy w tygodniu, a po jakimś
czasie przerodziło sie to w prawie codziennie. Dość mocno skupiłam się na
lekcjach z Breakingu (W Polce bardziej znany jako Break Dance. Za długa
historia żeby wytłumaczyć teraz różnice J). To był
zawsze styl tańca który mnie bardzo ciągną do siebie, ale nie maiłam dużo
okazji i możliwości do trenowania go. Mój nauczyciel w NYC, widział moje zaangażowanie
i pracę jaką wkładam w zajęcia i zaproponował mi prywatne lekcje aby pracować
nad bardziej zawansowanymi ruchami. Nie długo później dołączyłam do PMT Dance
Company. Oczywiście ze względu na mój status wizowy, nie mogłam być zatrudniona
jako tancerz, ale sam fakt, że zdobywałam doświadczenie było wystarczającą
motywacją aby ciężko pracować i trenować z zespołem. Moje najskrytsze marzenia zaczęły
się spełniać. A jeszcze nie dawno wydawały się dużo za duże, aby były
prawdziwymi.
Razem z PMT kilkakrotnie
występowałam w spektaklu tanecznym zatytułowanym „STRUCK”, brałam udział w walentynkowym
flash mobie w telewizji krajowej "NBC Today Show", ze studenta
na zajęciach breakingu stałam się asystentem, drugim nauczycielem. Nowy
York stał się dla mnie miejscem w którym wszystko jest możliwe, a ciężka praca
jest doceniana.
Mój Au Pair
program dobiegał końca, a ja bardzo chciałam zostaw w Stanach i kontynuować
rozwijanie i realizowanie się jako tancerka. Ponownie zrobiłam małe
poszukiwanie w Internecie i dowiedziałam się, że BDC (Broadway Dance Center) posiada
program wizowy dla studentów z zagranicy. BDC… kolejne zbyt duże marzenie aby w
ogóle dopuścić je do głowy… Przecież to szkoła dla zwycięzców „You Can Dance” i
profesjonalnych tancerzy z niesamowitym doświadczeniem… Ale postanowiłam zebrać
potrzebne dokumenty i wysłałam aplikacje. Znowu pamiętam jak dziś, jak odebrałam
email z gratulacjami, bo dostałam sie do programu! 6 miesięcy tańca w NYC z
najlepszymi nauczycielami i innymi studentami. Niedawno zaczęłam piąty miesiąc
intensywnego treningu. Poza 12 zajęciami tygodniowo w BDC, wciąż kontynuuję współpracę
z PMT Dance Company. Mój grafik jest szalony! Ale nigdy nie czułam się bardziej
żywa! Oczywiście, jak każdy miewałam ciężkie chwile i nie wszystko było tak
idealne jak może się to teraz wydawać, ale też szybko uświadamiałam sobie jak
dużo już osiągnęłam. Stałam sie lepszym, bogatym w doświadczenia tancerzem i człowiekiem.
Przede mną nie
całe dwa miesiące do ukończenia programu. Dyrektor PMT Dance Studio i PMT Dance
Company zaproponował mi dalszą, profesjonalna współpracę po jego ukończeniu. Będziemy
się starać dla mnie o wizę artystyczną, także trzymajcie kciuki!
Mam nadzieję, że
moja historia zainspiruje nie jedną osobę do działania. Nie ma zbyt dużych
marzeń. Nic, naprawdę NIC nie jest niemożliwe! Jedyne co musicie zrobić to
wierzyć, że może się udać, ciężko pracować w tym kierunku i NIGDY się nie
poddawać! Mam także marzenie (na troszkę później), że wrócę do Polski z całym
tym doświadczeniem jakie tu zdobyłam, i mam nadzieję jeszcze zdobędę, i będę
mogła przekazać je wielu innym tancerzom w mojej własnej szkole… Aaaaaa!
Powiedziałam to na głos! Marzy mi się moja własna, mała szkoła tańca J I jako
iż sama stwierdziłam, że nie ma zbyt dużych marzeń i nic nie jest niemożliwe…
Będę ciężko pracować aby je spełnić!
Więcej:
http://www.pmtdancecompany.org/
http://www.pmtdancecompany.org/beata-bio
Cieszę się że mogłam przedstawić Wam osobę Beaty i pokazać, że każde marzenia można spełnić, wystarczy uwierzyć że można !!
Życzę Beacie powodzenia w "Wielkim Świecie Tańca" dużo sukcesów i "lekkiego" życia po programie au pair jak i podczas ! #polishpride
wtorek, 9 lutego 2016
poniedziałek, 1 lutego 2016
sobota, 30 stycznia 2016
Życiowe Dylematy
Jesteś w swoim
domu, patrzysz w okno i myślisz..
„po co mi to? To tutaj
mam rodzinę, przyjaciół, tu jest mój dom.”
Twoje serce
płacze, jest rozdarte.
Chciałabyś uciec
od wszystkiego i spróbować czegoś nowego, ale boisz się nieznanego.
- A co jeśli mi
się nie spodoba? - pytasz,
- a
co jeśli pokochasz te zmiany? - odpowiadam,
- a co z rodziną,
przyajciółmi?
- a co z Tobą? Dlaczego patrzysz i dbasz o wszystkich dookoła, starasz się
ich uszczęśliwić, ale sama nie czujesz się szczęśliwa.
-ale ja jestem
szczęśliwa.
- gdybyś była
szczęśliwa nie myślałabyś o zmianie, nie stałabyś teraz przy oknie i tęskniła
za tym co się jeszcze nie wydarzyło.
- Bo ja nie wiem
czego chce, nie wiem czy jestem szczęśliwa i czy kiedykolwiek będę...
- jak nie
zaryzykujesz to się nigdy nie dowiesz. Weź życie w swoje ręce i zawalcz o swoje
marzenia i szczęście, chociaż ten jeden raz. Jeśli to będzie porażka już nigdy
Cię o nic nie poproszę, jeśli wygrasz nowe życie, poznasz co to szczęście, na
zawsze.
by sylwia p
post dedykuje każdemu jednemu mojemu czytelnikowi, który przesłał do mnie wiadomość z zapytaniem "wyjechać czy nie?"
Subskrybuj:
Posty (Atom)