Gdy zaczyna się szkoła, zaraz potem przychodzi jesień i deszcz. Nigdy nie lubiłam początku września, pomimo że właśnie wtedy są moje urodziny, ale bardzo kocham deszcz. Dźwięk opadających kropli zawsze mnie uspokaja i przynosi wspaniałe wspomnienia. Od małego ja i moja cała rodzina spędzaliśmy mnóstwo czasu na zewnątrz, ale tylko deszcz potrafił zatrzymać nas w domu i miło spędzić czas razem. Nie wiem czemu ludzie dziwią się, że kocham deszcz, przecież to właśnie wtedy nie jest ani za gorąco ani za zimno jest po prostu mokro.
Wraz z jesienią pojawia się zwiększona depresja wśród ludzi.
Myślę, że nie jest ona tyle wywołana pogodą co może faktem powrotów do szkoły,
które nam się tak źle kojarzą. Tym razem i mnie dopadła depresja. Za dwa
tygodnie minie mi 4 lata od kiedy wyleciałam do USA. A wraz z zbliżającą się
data, narastają analizy w mojej głowie, myśli, co by było gdyby? po co?
Kolejnym powodem mojej depresji jest fakt iż większość
dziewczyn, które zaczynały razem ze mną wyprawę, lub chwilkę przede mną a nawet
te wszystkie osoby po mnie, juz są gdzieś indziej. Już nie piszą blogow, juz
nie podróżują po USA i nie zwiedzają najbardziej interesujących kontów Amerykii.
Tęsknie za Natalią, której już tu nie ma prawie 3 lata, a tak wiele piosenek mi
ją przypominają. Ostatnio nawet weszłam na forum au pair, które tak zawzięcie
śledziłam przed i w trakcie programu. Ku mojemu zdziwiewniu, nikt tam nie
napisał nic nowego od przeszło roku, ale dlaczego?
Mam takie wrażenie, że każdy już zapomniał o programie au pair
i ma cudowne życie, a mi zatrzymał się czas. Przeszło trzy lata zajęło mi
ogarnięcie, że Ohio sucks! Może to nie samo Ohio, ale USA mnie zmieniły i juz
nie chce tu byc. Już jestem zbyt długo w jednym miejscu. Potrzebuje zmiany
otoczenia, a częste wakacje juz mi nie wystarczają. Myślę, że ta depresja
najbardziej właśnie jest spowodowana miejscem zamieszkania. Również i tym, że
wciąż pracuje dla mojej host rodziny i pomimo, że jest cudownie, juz chyba mam
tego za wiele.
Dziwicie się że często nie pisze, ale mało kto juz czyta. Ja
tez juz praktycznie nie czytam(blogów), bo mało kto pisze. Poza tym nie mam wam
juz az tyle o programie au pair do powiedzenia, co byście chcieli. Pamiętam, że
jak tu przyleciałam prawie 4 lata temu, to wyobraźcie sobie że miałam posty
napisane na zapas. Gdybym mogła pisałabym nowy post co pół dnia, ale nie
chciałam spamować.
Za rok kończę kolejną szkołę i pomimo, ze chciałabym jeszcze
dalej się uczyć myślę, że przede wszystkim wyjade i poszukam normalną pracę.
Myślę, że San Francisco sprostało by mojemu wyzwaniu. Nie wiem dlaczego właśnie
tam, chce jechac. Pamiętam ze po wakacjach w Kalifornii, to właśnie SF
najbardziej mi się nie podobało. Ale trzeba próbować jeszcze raz!
życzę Wam udanego weekendu i dużo deszczu :)
Sylwia
Szkoda byłoby gdybyś przestała pisać... tak naprawdę dzięki Twojemu blogowi zdecydowałam się wyjechać do US. Jestem tutaj półtora roku i wiem już teraz, że bardzo będę tęsknić za Stanami i znajomymi tutaj, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie mieszkania dlużej w NJ z moja host rodziną. Tym bardziej podziwiam Cię, że wytrzymałaś tyle czasu w jednym miejscu. Nie dziwie się, że masz już dość. Mimo wszystko według mnie bardzo dużo osiągnęłaś przez te 4 lata i możesz nazwać swoje życie również cudownym. A teraz czas na zmiany, zmiany są dobre! Ja trzymam za Ciebie kciuki! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Kama, Ty byłaś ze mną zawsze, zawsze komentowałaś i wspierałaś mnie na duchu :) dziękuję Ci że zawsze jesteś :*
Usuńteż trzeymam za Ciebie kciuki :) odwiedź mnie kiedy :D
Chciałabym Cię odwiedzić, ale nie wiem czy dostane wolne. Może na Święta Bożego Narodzenia kilka dni. W kwietniu niestety już wyjezdzam, ale obiecuje sobie, że jeszcze tu wrócę :)
Usuńahhh ja doskonale Cię rozumiem! Z tym, ze ja już pól roku temu wróciłam do Polski po zakończeniu przygody aupair. I mam podobne wrażenie odnośnie sytuacji - każdy sobie jakoś życie układa, a ja mimo że tyle miejsc widziałam, tylu ludzi poznałam znów jestem w kropce i nie wiem co ze sobą zrobić... Ty chociaż miłość życia poznałaś! :P
OdpowiedzUsuńale co zobaczyłaś to Twoje i spojrzenie na świat i przyszłość wydaje się już zupełnie inna :) dasz radę !!
UsuńTo może złóż nowego bloga, pisząc o tym o czym chcesz....z miłą chęcią poczytam o dalszych Twoich losach. Powodzenia życzę oraz lepszego humoru,pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńpomyślę :) już kiedyś zaczęłam inny blog i na jednym poście się skończyło :) tutaj przynajmniej miałam coś ciekawego do powiedzenia :D
UsuńTak jak kolezanka powyżej napisala na prawdę bylo by szkoda jakbyś przestała pisac. Lubię czytać twoje posty :) nawet by człowiek nie pomyślał ze tyle czasu juz tam jesteś powodzenia w dalszym zyciu w USA i znalezieniu świetnej pracy i nowego miejsca 😘
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :*
UsuńTowarzyszysz mi od samego początku, gdy wahałam się czy pojechac, gdy matchowalam się z rodzinami, gdy wyjechalam. Nadal Lubie Cię czytać i oglądać filmiki mimo,że juz ponad rok jestem w Stanach wiec fajnie by było jakbyś nadal to robila :) wszystkiego najlepszego z okazji nadchodzacych urodzin ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję Ci bardzo :*
OdpowiedzUsuńhej, zmieniaj miejsce!! zmieniaj pracę zmiany są potrzebne i pozytywnie wplywają na człowieka! ja tylko się zastanawiam co na to Twój mąż? ;)
OdpowiedzUsuńmąż też jest na tak! urodził się w San Diego i kocha Californie :)
UsuńCzytalam Twojego bloga zanim wyjechalam I mam ogromny sentyment. Uwielbiam Twoje vlogi, Twojego chlopaka mowiacego po polsku...:D szkoda by bylo, gdybys calkowicie zniknela. Widzialam na instagramie zdjecia ze slubu z Polski-moze mialabys ochote napisac o wrszeniach Twoich I meza, chetnie bym przeczytala.
OdpowiedzUsuńBylam au pair w SF rok I zakochalam sie w miescie, Energii, ludziach. Mysle, ze jako dynamiczna, mloda, ambitna osoba odnalazlabys sie. Mialam to szczescie, ze nie musialam martwic sie czynszem, to moze skutecznie odstraszyc :p.
Doskonale rozumiem Cie ze zmianami, bardzo tesknilam za szkola I dla mnie o wiele rozsadniejszy byl powrot do Europy ale trudno mi sie odnalezc w UK. W sumie wracajac myslami w SF jako au pairtez nie zawsze czulam sie na swoim miejscu. Cokolwiek zadecydujesz, powodzenia I dawaj znac jak Ci idzie :)
dziękuję bardzo :* dam znać :)
UsuńSa jeszcze osoby ktore sledza Twojego bloga i z niecierpliwoscia czekaja na nowe wpisy :) Jeszcze bedac w Polsce zaczelam czytac Twojego bloga i szczerze, jest to jeden z moich ulubionych. Mam nadzieje, ze postanowisz jednak zmienic cos w swoim zyciu i ruszysz na przod. Zmiany sa dobre i nie powinnas sie zasmucac tym co minelo. Wiadomo rozstania, czy brak odpowiedzi sa smutne, ale jednak zawsze ma sie zawsze kogos w zyciu na kogo mozna liczyc i o tym trzeba pamietac. Trzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieje, ze San Francisco wypali :*
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńTęskniłam za takimi postami gdzie po prostu piszesz coś od siebie! Mam nadzieję ,że nie przestaniesz, czytam Cię od prawie trzech lat i naprawdę nie wyobrażam sobie odkrywania programu au pair jak i życia w Stanach bez Ciebie. Chętnie poczytam o nowych wyzwaniach, które sobie stawiasz, trzymam kciuki za spełnienie marzeń i wszystkich pomysłów.
OdpowiedzUsuńdziękuję :) będę pisać obiecuje, dobrze wiedzieć, ze ktoś lubi i czyta :*
UsuńTo już 4 lata? Od początku śledzimy Twojego bloga i miło nam, że Twoja przygoda #aupair w USA rozpoczęła się od złożenia aplikacji w Prowork:-)
OdpowiedzUsuńTwój blog i świetne porady i opinie to lektura obowiązkowa dla przyszłych au pair i jak widać z aktualnych komentarzy pod Twoim postem całkiem spora grupa fanek wśród innych au pair:-) Powodzenia i spełanienia marzeń o San Francisco :-) Jesienne pozdrowienia z Warszawy od Prowork Au Pair :-)
Dziękuje bardzo za wszystko :) to dzięki Wam odmieniłam swoje życie i nigdy nie żałowałam swojej decyzji :)
Usuń