Dziś zobaczyłam
zdjęcia na facebooku mojej koleżanki z pożegnalnej kolacji. Po 1.5 roku wraca
do domu. Jest mi przykro, że znów tracę koleżankę, ale również ciesze się, że
święta spędzi z rodziną i chłopakiem. W czasie kiedy moje koleżanki au pair
wracają do domu, jest mi smutno również
z tego powodu, że ja jestem osobą która nie wraca. Ja nie mam daty
powrotu do domu, kalendarza z odliczaniem w dół ile to jeszcze tygodni, dni i
godzin mi zostało. Dlatego powoli przestaje spotykać z au pair. Oddajesz takiej
całe serce a pewnego piękno dnia ona wraca do domu i zapomina o Twoim istnieniu.
Dla takiego kogos jak ja, kto jest tą osobą która zostaje, to nie jest fajne.
Czasami
zastanawiam się co robiłabym teraz w PL, gdybym nigdy tu nie przyjechała, albo
gdybym wróciła po pierwszym roku do PL. Gdzie bym mieszkała i ile dzici bym już miała.
To tylko gdybanie i wiem, że nigdy sie nie dowiem. Zastanawiam sie też czasami
czy to wszystko jest warte pozostawienie mojej całej rodziny i przyjaciół w PL.
Nie chce nażekać na życie jakie teraz mam, ale to nie jest moje prawdziwe
życie. Jak przyjeżdżają do mnie do domu (tu w USA) znajomi to mówią, ale masz
fajny dom. Odpowiadam wtedy, że to nie jest mój dom, ja tu tylko mieszkam.
Rodzice Nate twierdzą, że ciężko będzie mi się usamodzielnić. Nie oszukujmy
sie, mieszkam w wysokim standardzie, mam samochód z 2012 roku BMW, kupuje w
sklepie tylko organiczne i zdrowe jedzenie (czyt. Drogie). Nie płace żadnych
rachunków, paliwo, szkołę, książki – można chcieć więcej?? I co potem?
Mogę wam teraz
mówić jakie to USA są piękne a życie tu cudowne, ale tak na dobra sprawe g***
to ja wiem. Jedynie z obserwacji mogę wywnioskować, jak żyją Amerykanie, 10$ na
godz, po 10 godzin dziennie i długie listy rachunków.
Mówię wam to, bo
idą święta, a zawsze jak idą święta mnie dopada depresja. Rozmyślam co bym
ugotowała na wigilie, czy babcia by znów byłą dumna z mojego barszczu. Im
bardziej Nate pyta jak święta wyglądają w PL tym bardziej jestem z tych
wszystkich naszych tradycji dumna. Co
mnie obchodzi, że domy nie są całe w światełkach i bałwanach ja tutaj (wczoraj
miałam taką rozmowe o światełkach i dano mi do zrozumienia, że w PL tak nie ma,
bo tam przecież bieda i za prąd dużo) i tak kocham wszystko co Nasze Polskie.
Uznanie za odwagę w napisaniu publicznie powyższych słów! Tak, to wszystko prawda. Ale nie pozbywaj się optymizmu. Uważam, że nawet jeśli skromniejsze życie, to lepsze takie ale własne. Ewa
OdpowiedzUsuńZgadzam się, nie boje się skromnego życia ważne że własne. Teraz mam wszystko, ale praktycznie nic.
UsuńTroche racji maja rodzice Nata, samodzielne zycie piekne juz takie nie jest nawet jak masz dobra prace, koszty na tzw. zycie moje i meza to miesiecznie 8000 $. USA to juz nie jest American Dream, co zreszta widac klasa srednia prawie zanika tutaj.
OdpowiedzUsuń8tys miesięcznie? Jak mieszkacie na 4 razy wyższym standardzie niż średnia klasa to ok, ale ja nie zamierzam tak szaleć. Podejrzewam, że nawet moja hf tyle nie płaci miesięcznie.
UsuńAle my nie zyjemy wyzej niz middle class. Middle class w USA to zarobki w w takich widelkach 100 k (lower middle class,middle class) - 600 k (upper middle class), wealthy zarabiaja 600 k + ;)
UsuńTak to już jest w życiu, ludzię przychodzą i odchodzą, i myślę, że każdy w życiu miała tak, że się zżył z kimś a ta osoba musiała nagle wyjechać albo na odwrót. Taka kolej rzeczy. :)
OdpowiedzUsuńI nie ma co gdybać :p
Ja mam takich co od przedszkola są moimi przyjaciółmi i mam z nimi kontakt pomimo, że już 2 lata nie ma mnie w PL. Z au pair tak nie ma, na lotnisku papa i już nigdy się nie odzywają. Może pierwszy miesiąc raz na wczas, hej co tam, później już nic.
Usuń"Begining are usually scary and ending are usually sad, but its everything in between that makes it worth living"
UsuńDo tego mega daleko ale jak załapię o czym mówi do mnie instrukcja (bo jest po niemiecku) to wtedy może będą to dobre zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńA do co rachunku który można dostać po oblepieniu całego domu światełkami.. No sądzę, że rachunek był by jednak baaardzo duży ;(
W Polsce nie trzeba oblepiać całego domu światełkami by mieć Świąteczny klimat, w Polsce ludzie tworzą tą atmosferę i śnieg (jak jest ) :)
UsuńChyba jestem nie na czasie, ale w jaki sposób teraz jesteś w USA? chyba mam trochę zaległości, bo nie wiem co się u ciebie dzieje :) Dalej jesteś Au Pair?
OdpowiedzUsuńNie jestem oprą od 1 października, zostałam na studia :)
UsuńMiło jest po długim czasie przyjechać do Polski, odwiedzić rodzinę, znajomych, zjeść maminy obiad, ale po chwili znów chce się stąd uciekać... W swoich ciężkich chwilach pomyśl o tym, co osiągnęłaś, że dajesz sobie radę na drugim końcu świata z dala od rodziny, która na pewno jest z Ciebie dumna. Ja cały czas Cię podziwiam i trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńdziękuje, to miłe (nie pisałam tego postu, aby ktoś mi napisał coś tak miłego, chciałam się tylko wygadać) dziękuje :*
UsuńJak to mówią - wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Głowa do góry!
OdpowiedzUsuńŚwięte słowa :)
UsuńZ jakiego biura wyjechalas do usa? :)
OdpowiedzUsuńProwork :)
UsuńA dlaczego nie możesz wrócić do domu? Powiedz, że masz ważną sprawę, ktoś Ci umarł i pakuj się do PL :P
OdpowiedzUsuńDo domu mogę wrócić w każdej chwili i nie muszę kłamać, ale wtedy mogę nie mieć możliwości powrotu do USA, a tutaj mam teraz szkołę.
UsuńEjj ziom.. przecież niedługo przyjeżdżam!!
OdpowiedzUsuńPrzywiozę Ci trochę Polskiej świeżości! :D
Miss ya! :**
Ahh te święta, mam nadzieje, że ten czas myknie szybko. Najgorszy czas dla mnie od Świąt Dziękczynienia aż po cały grudzień.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o bycie samodzielnym, jeśli ma się oszczędności na początek i się pracuje, to bez problemu można sobie tutaj poradzić. Luksusowo na własny sposób i to bez kredytów czy aut prosto z salonów :)