piątek, 8 lutego 2013

siema!

Ewrybody!! :P

Po 1. Ciszę się, że piszecie do mnie tyle maili, jest to bardzo miłe. Zawsze staram się podpisać na każdego i pomóc jak tylko potrafię. Jeśli nie odpisuje kilka dni tzn. że przeczytałam nie odpisałam od razu i zapomniałam. Prędzej czy później to zrobię. Ale nie zadawajcie mi irytujących i oczywistych pytań, które możecie znaleźć na blogu. Nie chcę mi się pisać 1500 razy, że mieszkam w OHIO mam 2 dzieci 14 i 11 lat itp. To jest blog au pair i uwierzcie mi, gdzieś takie informacje tutaj są.

Po 2. Czy już wiem co zrobić po roku tutaj?
Szczerze, to wciąż nie mam zielonego pojęcia, mało tego od wczoraj znów mam inny pomysł na przyszłość. Powiem wam tak, na bank nie wracam do PL, to jest oczywiste i przynajmniej zrobię wszystko by tak było.
Od wczoraj wymyśliłam sobie, że pojadę na 6 miesięcy na Florydę najlepiej do Miami oczywiście. Później chciałam bym jechać na dłużej do Kanady. Marzą mi się tam studia i praca. Chciałabym jechać do Miami, aby zwiedzić jeszcze wszytskie wyspy jakie są na granicy ameryki północnej i południowej, odłożyć trochę siana i się usamodzielnić w Kanadzie. Ale czy to wszystko wypali czas pokaże. Mam jeszcze do podjęcia decyzji 8 miesięcy.

Po 3. Ostatnio dostałam maila z zapytaniem o kieszonkowe, "na ile takie pieniądze wystarczają?! "
Ja dostaję co tydzień przelew na konto, dokładnie 197,... nie pamiętam :P W każdą sobotę rano są już pieniądze na koncie. Poza tym jak wiecie mam do dyspozycji również 1000$ miesięcznie, na jedzenie i paliwo.
Na ile mi to starcza i jak to się ma? Zależy, kto jak szaleje... Ja akurat sobie na nic nie żałuję. Zazwyczaj ma się to tak:
w sobotę rano dostaję pieniądze na konto, załóżmy, że całe 200$ będzie prościej odejmować.
Wieczorem idę na balet. Zazwyczaj biorę ok $30. Piwo jedno kosztuje 5$. Często zdarza się, że jakąś częś pieniędzy przywożę z powrotem.
Niedziela - zawsze gdzieś jedziemy. Nie ważne czy to kino, łyżwy, teatr, muzeum nie wydaję więcej niż $20.
Zostaje mi jeszcze ok $150 i albo tak jak w zeszłym tygodniu kupiłam sobie: perfumy CK, sukienkę koronkową, prostownicę, czerwone szpilki, głośniki do iPhona. I wciąż zostało mi trochę na koncie. W tym tygodniu też sobie nie żałowałam. Na nowe adidasy i ciuchy na siłownie w TJ-MAXX'ie zapłaciłam 84$. Jak będzie trzeba to się odłoży na wakacje, podróże itp. Od przyszłego tygodnia mam zamiar się trochę opamiętać i zacząć odkładać na Chicago i Kanadę. Ale tak ogólnie mówiąc, ja teraz czuje się, że żyje. Idąc do fas-fooda nie musze sprawdzać jaka jest cena. Przeliczać co mogłabym za to kupić. Mam 200$ tygodniowo i sobie żyje zajebiście można by powiedzieć. Pamiętam jak byłam w PL, (wiem, że 200$ to nie jest 200PLN, ale skoro buty NIke tutaj kosztują 50$ to czysto hipotetycznie załóżmy stosunek 1:1) W PL mając 200PLN, gdym poszłam do KFC, za zwykłą sałatkę z kurczakiem, frytki i colę zapłacę 23PLN. Bluzka w Reserved 80pln i spodnie w CROPP 100PLN (ale za to 100pln szału nie ma - ale już na droższe w tym momencie mnie nie stać). A w USA ma to się tak: masz 200$ - 7$ sałatka, napój i frytki, 50$ spodnie Calvina Kleina, 10$ bluzka Nike, 26$ sweterek Ralpha Laurena, 6$ fluid Lorea'l i wciąż masz na swoim koncie 100$. Nawet jak to przeliczymy na złotówki wyjdzie 300pln. Uważam, że takie zakupy w PL są dużo droższe. I WIEM, że większość z was "jak zawsze" skrytykuje mnie, argumentując, że podjarałam się na tanie zakupy, a życie jest zajebiście drogie! Nawet jeśli, to "lepiej żałować, że się spróbowało, niż całe życie myśleć, coby było gdyby". Po 1. Taki wyjazd jest zajebistą opcją zaczęcia życia od nowa. Można powiedzieć, że los nam dał drugą szansę. I to jest zajebiste!  Bardzo mi się podoba w USA, jest zupełnie inaczej niż u nas... Zresztą nie mam dzieci, męża, od kiedy wyjechałam mój kot nie wrócił do domu - nic nie mam do stracenia. W najgorszym wypadku jak się nie uda, wrócę z podkulonym ogonem do Polski. A po jakimś czasie wyjadę do Irlandii :) Dlaczego Kanada? Tam też mówią po angielsku, jest to kraj w którym o wszystko jest dużo łatwiej, zaczynając już od wiz... ale mówię wam, to są moje takie plany na dziś, jutro mogę sobie "zachcieć" jechać do Chin :)


14 komentarzy:

  1. A nie myślą las by zostać na drugi rok albo kilka miesięcy u rodziny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam swoją rodzinę, ale i tak będę musiała się kiedyś z nimi rozstać. 1 rok to wystarczający czas, by poznać dobrze swój stan i sąsiadujące dookoła. Dlatego po roku w OHio mam plana jechać na miesięcy na Florydę.

      Usuń
  2. wlasnie nie chcesz przedluzac swojego roku? moze tym razem u jakiejs innej rodzinki?

    OdpowiedzUsuń
  3. U rodzinki w Miami ;) Ja też jako au pair sobie nie żałowałam. Ale największy problem był chyba gdy trzeba było się spakować do domu ;)
    Masz 1000 na jedzenie i paliwo. A to nie jadasz z rodziną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadam tylko diner, ale to i tak nie zawsze. Oni go jedzą ok 9/10 wieczorem, dla mnie to jest za późno. Chyba, że jest to weekend czy jakieś święto. Nikt nie je w domu śniadań ani lunchu, dlatego za te pieniądze kupuje na co mam ochotę do jedzenia w tym czasie. Tym bardziej, że mam własną kuchnię. Po powrocie ze szkoły, robię dzieciom przekąski i tyle.... A jak czegoś nie mam u siebie, idę wziąć z góry :)

      Usuń
  4. I takie podejście mi się podoba! Jesteś szczęśliwa, nie żałujesz sobie niczego, jesteś w ciągłym ruchu :)
    Tak w ogóle dzięki Tobie wierzę, że jeszcze nie jest tak źle z tymi rodzinkami w US, ostatnio tyle złego się czyta, a Ty trafiłaś idealnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. w sumie wyjasniłas wszystko jak wygląda to z zakupami.. 200$ to nie jest w sumie dla nas az tak mało..można trochę za to kupić. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. High 5 za Kanadę :) Patrzyłaś na program live-in caregiver? Zasady te same co au -pair , tylko dostajesz wiecej kasy i po 2 latach mozesz starac sie o pobyt stały :) Ja mam właśnie taki plan - rok w US , żeby mieć full time doświadczenie, a potem do Kanady rozpocząć nowe życie, i studia po paru latach :) A na jakich zasadach chcesz leciec do Miami? Na turystycznej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, do Miami jako au pair. Myślałam o tym programie live-in caregiver - opcja jest zajebista, ale! Program PROWORK, z którym współpracuje, już się tym nie zajmuje. Znalazłam jakąś inną polską agencję, ale zajeżdża mi ściemą. Nie można do nich wysłać maila, jestem w US więc nie mam jak się z nimi skontaktować telefonicznie. Pisałam do nich wiadomości na facebooku i na jedną mi odpisali i juz 2 miesiące czekam na następny odpis. Patrzyłam na mapie google to ta ich siedziba, w jednym z miast pod tym adresem wcale nie istnieje. Opcja jest na prawdę świetna, może Ty masz namiary na jakąś dobrą agencje w tym temacie?

      Usuń
    2. Większośc załatwia sobie bez agencji. Bo w sumie rodzina załatwia ci wizę itp, i sporo roboty papierkowej mają, więc raczej Cię nie oszukają. No i podpisuje sie bardzo szczgółowy kontrakt. Rodzinek dobrze szukać przez greataupair albo na zwyklych stronach z ogłoszeniami. A że jestes blisko Kanady i w sumie się tam wybierasz na wakacje to nawet będziesz się mogła spotkac z rodziną i obgadac wszystko. Ogółem polecam forum polcan.fora.pl - o tym programie w sumie nic nie ma, ale sporo mozna sie dowiedziec ogolem o Kanadzie . Ja się zakochałam w tym kraju, a Toronto fascynuje mnie bardziej niż Nowy Jork :)

      Usuń
    3. dziękuję Ci bardzo!! Ja też pokochałam Kanadę! W sumie to zainteresowałam się nią dopiero po spotkaniu Jona.. ale dziwie się sobie, że nigdy mnie nie ciągnęło by tam jechać. Również Toronto mnie jara !! :) mam nadzieję, że uda mi się tam jechać we wrześniu na Polish Festiwal :)

      Usuń
    4. nie ma za co :) Ja mam nadzieję, że będę często wpadać do kumpelki z Kanady. Ale to zależy głównie od tego gdzie trafię w stanach :) Bo jak do NY to na weekendy od czasu do czasu będzie można wpaść :) Ale z Cali to już daleka (i kosztowna) droga będzie niestety. I mam nadzieję, że zdecydujesz się na live-in to mimo wszystko będę miała trochę przetartą ścieżkę...bo z tego co patrzyłam to z Polski głównie starsi ludzie i tacy nastawieni na emigrację i życie jako robotnik wyjeżdzaja. A nie młodzi i z chęcią na imprezy :D

      Usuń
  7. Lubie Twoje podejście Sylwia :) Żyje się tylko raz i nie warto później z perspektywy żałować że czegoś się nie zrobiło/ nie spróbowało . Tak 3maj i życzę Ci powodzenia we wszystkich Twoich planach :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Życzę ci aby wszystkie twoje marzenia się spełniły! :)
    I tak samo jak ty, chcę mieszkać gdzieś za granicą, również myślałam o Kanadzie, a mam tam rodzine.

    OdpowiedzUsuń