wtorek, 22 kwietnia 2014

Easter weekend

Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak zajęta w weekend i tyle się działo w moim życiu.

W sobote rano przyszła do mnie moja host mama i przyniosła mi strój krakowski a przy okazji poinformowała mnie, że na długi weekend w maju jedziemy do Disney World'u na Florydę :) taaak.. wreszcie zobacze Floryde :)


Później wraz z moją host rodziną i Nate pojechaliśmy na święconke. Odbyło sie to w katolickim kościele i było duuużo Polonii. Po święconce był poczęstunek i napoje. Poznałam dużo nowych osób, w tym byłe au pair, które mają już mężów i dzieci. To było dziewne doświadczenie, poznać dawne au pair i poznać ich historie. Podobało mi się to, że w większości impreza była po polsko-angielsku, więc Nate też spokojnie mogł wszystko zrozumieć. Od jakiegoś czasu w Cincinnati działa Polska szkoła dla dzieci i dorosłych, prezydent Polonii zaproponował mi prace jako nauczyciel w weekendy :) co prawda na razie odbyło się to słwnie, więc zobaczymy jak to będzie.






Po imprezie wbiłam do domu na 5 min by się przebrać, pojechałam po Anie (nowa Polish au pair) i pojechałyśmy na urodziny jeden z au pair. Była to impreza niespodzianka, ale my i tak byłyśmy spóźnione. Impreza odbyła się w kliemacie lat 80, była pizza, słodkości i o dziwo alkoholowa margarita, a ta impreza byla w domu mojej arei.



O godzinie 7 odwiozłam Namisie (au pair z Chin) do domu i Anie, a sama pojechałam na urodziny Nate taty. Przy okazji świąt dostałam od Nate mamy koszyk wielkanocny z prezentami. No niestety nikt mnie nie poinformował, że na święta robi się świąteczne koszyczki, no ale cóż :)



Następnego dnia rano pojechałam z host family na brunch świąteczny w postaci bufetu szweckiego. Jak to przystało na Amerykaninów poza jajkiem i szynką mogłam zjeść wszystkie owoce morza (których ja nie lubie :P ) i inne pierdoły.



O godzinie 3 pojechałam wraz z Nate na świąteczny dinner do jego dziadków. Nie było tak źle, jego mama ma 7 sióstr i było tam ok 35 osób, dosłownie !! Maskra, no ale przeżyłam. Na poczatku bawiliśmy się w szukanie jajek, wszyscy, nie tylko dzieci i poza jajkami znaleźc można było pełno słodkości, które na słońcu nie koniecznie wytrzymały. Późńiej graliśmy w freesbie, baseball i inna gre, ktorej nazwy nie znam, ale gralam w nia 2 razy w życiu, a idzie mi dużo lepiej niż Nate'owi :)

Po kolacji ja, Nate jego kuzy i Ania spotkaliśmy się w parku, by odpocząć i pograć w kosza.

A rano do szkoły..... ugh :/


6 komentarzy:

  1. Zazdroszczę Florydy !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow,super że jedziesz z host family na Florydę i z tą polską szkołą też świetnie,trzymam kciuki żeby pan prezydent dotrzymał słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaa ale swietnie wyglądasz w tym stroju. Teraz musisz taki kupić dla swojego chłopaka, hihi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. pisz do nas czesciej, prosze

    OdpowiedzUsuń
  5. ostatnie zdjęcie kojarzy mi się z jakimś amerykańskim filmem ;) świetne! ;)

    OdpowiedzUsuń