wtorek, 24 lutego 2015

Two years in the U.S. ✌✌✌

Tak jak powyżej, filmik z cyklu, "łatwiej mi siebie oglądać jak nic nie gadam" zapraszam :)


środa, 11 lutego 2015

Wyjazd testem przyjaźni.





     Pewnie wiele z Was ma wspaniałych przyjaciół i znajomych w Polsce. Spędzacie mnóstwo czasu razem (przynajmniej póki Twoi znajomi sie nie pobrali i nie mają dzieci). Na wiadomość, że planujecie wyjechać do USA są podekscytowani a jednocześnie mogą być sceptyczni( nie wierzą, że i tak wyjedziecie). Po znalezieniu perfect match macie impreze pożegnalną i wszystko jest ładnie i pięknie. Przyjaciele i znajomi obiecują Wam odzywać się regularnie i tęsknić.
Jak to wygląda po przyjeździe do USA....'

a więc, zostawiacie przyjaciół/ znajomych w PL, w miejscu gdzie sami spędzaliście praktycznie całe życie i sami jedziecie w nie znane.  Nieznane zarówno dla Was jak i dla Waszych znajomych.
Pierwsze kontakty z USA wyglądają mniej więcej tak:
WY: hej!! co tam u Ciebie??
Znajomi: a w PL jak to w PL, stara bieda a co u Ciebie??
WY: super, byłam/em właśnie w NYC jutro jadę do Las Vegas a za tydzień do............

Przyjaciele/ Znajomi na początku komentują wszystko bardzo ciepło, ale macie fajnie, super itp itd.

Następnym etapem jest przestanie zwracanie uwagi na wasze zdjęcia na Facebooku.
Z każdym nowym zdjęciem mniej osób je lubi i komentuje (już dla nich jest nudne ciągłe pisanie, ale super, ale pięknie).

Na wasze prywatne wiadomości na fb odpisują z długim opóźnieniem (tygodniowym wręcz).

Max po pół roku kontakt jest tak ..... że mało co Wy odzywacie się do znajomych i mało oni do was.

Jak już trwa jakaś konwersacja to jesteście oceniani z punktu widzenia polaka mieszkającego w PL, ktory nie ma pojęcia jak to jest być na waszym miejscu, ale jedynie co robi to ocenia (czyt. ocenia negatywnie).

Po pewnym czasie tęsknicie za przyjaciółmi/znajomymi i prosicie się ich na fb o skype. Informację zwrotną jakie możecie otrzymać to, "ooohhh wiesz co, nie mam skype". Tak, bo przecież wejście na google, wpisanie skype i kliknięcie w pobierz, to zbyt zaawansowana informatyka i jeżeli wasi znajomi nie skończyli przynajmniej Inżyniera - to tego nie ogarną. Może i ja jestem zbyt obiegana w internetach i oceniam niesłusznie, ale jakbym to ja nie widziała i zależało by mi bardzo na posiadaniu skype, wygooglowałabym jak to pobrać lub po prostu zapytała jakiegoś znajomego. Nie ma bata, choć jeden znajomy musi wiedzieć jak pobrać i zainstalować skype.

Wnioski dla mnie są jedne. Z biegiem czasu ludzie zazdroszczą już tak bardzo, ze nie są w stanie udawać że dzielą z Wami dane szczęście. Ja np. od kiedy wyjechałam do USA wysłałam 2 moim przyjaciółką kilkanaście kartek. Na urodziny, święta i karki bez okazji z pozdrowieniami. Na każdej kartce był mój adres. Wiecie ile ja kartek dostałam przez 2 lata?? 0!!!

Moja jedna przyjaciółka, nie przyjechała na moje goodbye party. Nie odzywała się do mnie jak wyjechałam do USA kompletnie. Pewnego dnia dostałam od niej SMS....
"Anioł spadł na ziemię, okazało się, że to byłaś Ty.."
zrobiło mi się bardzo miło, ponieważ moja przyjaciółka tak samo jak i ja pisała czasami jakieś wiersze, no ale czytam dalej....
"..... Anioł niósł dobrą nowinę. Wyślij to do 10 znajomych a dziś wieczorem...."
i myślę sobie, nosz ku**. Na tyle ją stać?? really!!

Mam też inna przyjaciółkę, Iv. Iv jest moim friend od czasów studiów. Ona jako jedyna regularnie pisała do mnie, dzwoniła na skype. To jest jedyna osoba z PL, która poznała Nate przez skype. Iv zawsze otwarcie mówiła do mnie: ale masz fajnie, zazdroszczę Ci.." aż któregoś dnia nie wytrzymała i powiedziała do mnie tak, "daj mi namiary na swoją agencję!" Zajęło jej 2 lata, by zadać to pytanie :)
Od tygodnia Iv jest szczęśliwą dziewczyną zamieszkującą USA. Kilka z was może ją znać, bo Iv też prowadzi blog.

Znajomi znajomymi, ale rodzina też się zmienia. Zawsze wszyscy w rodzinie mówili na mnie Syla, teraz mówią Sylwiunia :) Mówią mi szczerze, że tęsknią, że beze mnie to nie jest to samo itp. Szczerze to w PL jeszcze nie byłam i nie wiem jak to wygląda w prawdziwym życiu, bo z opowieści moich koleżanek to jest różnie. Rodzina nie chciała z nimi rozmawiać na temat USA, a nawet zdjęć oglądać. No ale każdy ma inną rodzinę i inne doświadczenia. Mam nadzieję, że Wy macie dobrych znajomych i nie zapominają o Was z biegiem czasu.....






sobota, 7 lutego 2015

Informacja do wsyzstkich zazdrośników au pair!

          Ponownie spotkałam się z komentarzami na moim blogu iż au pair sprzedają się za granicą, jadą tam tylko by wyjść za mąż w zamian za zieloną karte itp itd. Postanowiłam napisać o tym osobny post, ponieważ pisanie tylko komentarzy nie przynosi efektów a hejterzy wciąż działają. Otóż mało ogarnięci ludzie nie wiedzą,  że program au apir jest wielką szansą dla dziewczyn jak i chłopaków by w dość prosty sposób zwiedzić świat i mieć wspaniałe wspomnienia. Warunkiem wzięcia udziału w programie jest wiek (w prowork) 18-26 lat. Czyli czysto hipotetycznie 23 letnia polka jedzie sama do USA, spotyka au pair z Niemiec, Francji i np z Chin. Chodzi na imprezy i obraca się w gronie Amerykanów (którzy są pochodzenia Meksykanami, Niemcami i innymi, lub po prostu Amerykanami) ale wszyscy mają obywatelstwo Amerykańskie. Jeśli taka au pair spotka się z takim Amerykaninem raz, dwa, osiem to po jakimś czasie mogą się w sobie zakochać - bo to przecież normalne! Spędzając rok lub więcej w innym kraju, siłą rzeczy człowiek spotyka kogoś wyjątkowego. Oczywiście, oczywiście sama znam jedna dziewczynę, która chce zapłacić za ślub dla papierów z chłopakiem ALE to nie oznacza, że wszystkie au pair tak robią. Ludzie żyjemy w XXIw i co jak co, ale uogólnianie jest tłumaczone już dzieciom w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Jeżeli zgadzacie się z tym iż WSZYSTKIE au pair się puszczają i wychodzą za mąż dla papierów, zgadzacie się również z stereotypem, ze WSZYSCY POLACY TO ALKOHOLICY I ZŁODZIEJE! Jeśli tak to nie pisz na moim blogu, bo nie mam zamiaru odpowiadać na komentarze anonimowych alkoholików i złodziei!